Obiekt za pomocą lin został sprowadzony na ziemię, spuszczono z niego powietrze, a następnie przeszukano jego wnętrze. Poszkodowanym pomocy udzielił Czerwony Krzyż, który w pobliskiej hali lodowiska zorganizował centrum kryzysowe. Część dzieci i rodziców potrzebowała opieki psychologicznej.
Właściciel atrakcji Gunnar Gunnarsson z firmy Perlan stwierdził w rozmowie z portalem Mbl.is, że w czwartek nie było dużego wiatru, a do wypadku mogło dojść przez przypadek. - Wydaje się, że nagły silny podmuch zerwał na rogu zabezpieczenia i uniósł zamek - podkreślił.
Śledztwo w sprawie narażenia dzieci na niebezpieczeństwo wszczęła islandzka policja.