W USA prawo do posiadania broni palnej gwarantuje Druga Poprawka do Konstytucji. Przyjęto ją, bowiem początkowo USA miały być państwem pozbawionym znaczącej armii. Ojcowie założyciele bali się, że ta może być użyta do przejęcia władzy przez tyrana, więc obronność młodego państwa miała się opierać na uzbrojonych ochotnikach tworzących tzw. milicje. Argumentowano także, że uzbrojona populacja w razie potrzeby byłaby w stanie stawić mu czoło. Do 1934 roku obrót i posiadanie broni nie były w żaden sposób regulowane na poziomie federalnym.
Dzisiejsze prawo do posiadania przez Amerykanów broni zostało znacznie umocnione przez dwa wyroki SCOTUS. Pierwszy, w sprawie District of Columbia v. Heller, stwierdzał, że prawo posiadania broni do celów innych, niż bycie członkiem milicji – takich jak polowanie, samoobrona czy sport – również są chronione przez konstytucję. Oznacza to, że każdy obywatel USA, który nie został skazany prawomocnym wyrokiem, może nabyć broń i trzymać ją w domu. Dwa lata później, w sprawie McDonald v. City of Chicago SCOTUS stwierdził, że Druga Poprawka chroni to prawo również przeciwko władzom stanowym, które chciałyby zdelegalizować posiadanie broni.
Te dwa wyroki oznaczają, że w USA nie ma pozwoleń na broń w europejskim rozumieniu tego słowa. Zamiast nich część stanów wprowadziła jedynie zezwolenia na jej noszenie przy sobie. Dotychczas SCOTUS nie stworzył w tej sprawie precedensu prawnego, a przepisy regulujące wydawanie tych pozwoleń potrafią się radykalnie różnić. Być może wkrótce jednak to się zmieni. SCOTUS przygotowuje się bowiem do wydania wyroku w sprawie New York State Rifle&Pistol Association v. Bruen (NYSPRA II), która dotyczy restrykcyjnych przepisów, które obowiązują w Nowym Jorku.
Nowy Jork był jednym z pionierów kontroli uzbrojenia. Już w 1911 roku przyjęli tzw. ustawę Sullivana, która wprowadzała pozwolenia na noszenie broni. W jej świetle do uzyskania pozwolenia na broń do samoobrony trzeba udowodnić, że posiada się istotną potrzebę jej posiadania. Robert Nash starał się o nie po serii rabunków na jego osiedlu, ale usłyszał odmowę. Razem z innym obywatelem stanu Brandonem Kochem i stowarzyszeniem strzeleckim NYSRPA pozwał więc władze do sądu twierdząc, że ta ustawa łamie ich konstytucyjne prawa.
SCOTUS postanowił rozpatrzyć tę sprawę 26 kwietnia zeszłego roku, a posłuchania rozpoczęły się 3 listopada. Amerykańskie media informują, że wyrok w niej zapadnie w najbliższych tygodniach, a być może nawet dniach. Wszyscy spodziewają się, że będzie to kolejna „landmark case” - jak w USA nazywa się sprawy przed SCOTUS, w których wyrok tworzy precedens prawny, który ma ogromny wpływ na inne przepisy.
Większość komentatorów spodziewa się, że SCOTUS wyda wyrok, który uzna nowojorskie przepisy za niekonstytucyjne. Zwracają uwagę, że podczas tzw. argumentów ustnych w listopadzie konserwatywna większość nie wyglądała na przekonaną opiniami zwolenników jej utrzymania, do których należała również administracja Bidena. Pytaniem pozostaje to, w jakim stopniu ta ustawa zostanie ograniczona. Zdaniem specjalizującego się w przepisach dotyczących broni profesora Josepha Blochera są trzy możliwości. SCOTUS najprawdopodobniej uzna, że ochrona Drugiej Poprawki w pewnym stopniu działa także poza domem lub, że nowojorskie prawo daje zbyt duże możliwości subiektywnej decyzji urzędnikom. Trzecią opcją jest uznanie samych pozwoleń na noszenie broni za niekonstytucyjne, ale ta jest najmniej prawdopodobna.
Jeżeli taki wyrok faktycznie zapadnie, to będzie miał ogromne konsekwencje. Podobne do nowojorskich przepisy, w których do otrzymania pozwolenia konieczne jest zademonstrowanie, że się go potrzebuje, posiada dziesięć stanów. W razie uznania ich za niekonstytucyjne będą musiały je zmienić. Wyrok może też dotknąć stany o mniej restrykcyjnych przepisach. Obecnie w ok. połowie amerykańskich stanów obowiązuje już tzw. noszenie konstytucyjne, w którym zdobycie pozwolenia na noszenie legalnie posiadanej broni nie jest konieczne.
Wyrok w tej sprawie w każdych okolicznościach wzbudziłby w USA emocje. Tym razem jednak będą szczególnie silne, gdyż po dwóch masowych strzelaninach trwa tam ożywiona debata o ograniczeniu prawa do posiadania broni. Demokraci tradycyjnie chcą wykorzystać te tragedie do wprowadzenia bardziej restrykcyjnych przepisów, co Joe Biden obiecywał już w trakcie kampanii wyborczej. Większość Republikanów nie chce się zgodzić na daleko idące reformy. Argumentują,że wszelkie przepisy wpływają jedynie na praworządnych obywateli, bo przestępcy i tak je ignorują. Zwracają też uwagę, że jak na razie trudno dostrzec w USA jakiekolwiek przełożenie restrykcyjności przepisów na liczbę zbrodni z bronią palną. Zwracają też uwagę, że jedna z tych masakr, w supermarkecie w Buffallo, miała miejsce w Nowym Jorku – zamachowiec po prostu zignorował konieczność uzyskania pozwolenia na noszenie broni.