Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Demokraci po upadku Roe v. Wade chcą ustaw, które zalegalizowałyby aborcję

Po obaleniu Roe v. Wade Demokraci nie ustają w walce o prawo do zabijania dzieci. Spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi ujawniła, że szykują trzy ustawy, które dotyczą tego tematu.

Legoktm, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, via Wikimedia Commons

W piątek Sąd Najwyższy USA obalił precedens prawny po sprawie Roe v. Wade z 1973 roku. W tym wyroku SCOTUS uznał, że prawo do aborcji jest chronione przez konstytucję, a tym samym władze nie mogą jej zdelegalizować. Na skutek późniejszych wyroków ustalono, że nie można jej delegalizować do 24 tygodnia ciąży. SCOTUS w sprawie dotyczącej antyaborcyjnej ustawy z Missisipi, która delegalizowała ją po 15 tygodniu ciąży, uznał jednak, że ten wyrok od początku był błędny i źle argumentowany, więc zdjął z aborcji konstytucyjną ochronę. Kilka stanów zdążyło już zdelegalizować zabijanie dzieci. 

Demokraci jednak się nie poddają. W liście do członków partii Pelosi przyznała, że szykowali się na taki obrót sprawy od początku zeszłego miesiąca, kiedy portal Politico opublikował bezprecedensowy wyciek wyroku SCOTUS. Stwierdziła w nim też, że szykują szereg ustaw, które mają bronić aborcji. Podała trzy ich przykłady. 

Pierwszym jest legalizacja aborcji na poziomie federalnym. Po upadku Roe o jej legalności decydują władze poszczególnych stanów, ale w USA prawo federalne jest nadrzędne nad prawem stanowym. Gdyby Kongres zdecydował się na przyjęcie ustawy, która legalizowałaby aborcję, to poszczególne stany nie byłyby w stanie jej zabronić.

Lewica od dawna postuluje takie rozwiązanie. Popierał je także prezydent Joe Biden, który do czasu ostatniej kampanii wyborczej prezentował się raczej jako umiarkowany przeciwnik zabijania dzieci. 

Druga ustawa, o której wspomniała Pelosi, potwierdziłaby, że kobiety mają prawo podróżować do innych stanów z jakiegokolwiek powodu. Byłaby działaniem wyprzedzającym przeciwko stanom, które chciałyby ograniczyć zjawisko turystyki aborcyjnej. Trzecia ustawa chroniłaby „dane o zdrowiu reprodukcyjnym”, np. te z aplikacji dla kobiet w ciąży, przed byciem zbieranymi i przekazywanymi stronom trzecim. Jej autorka, kongresman Sara Jacobs, otwarcie przyznaje, że jej celem jest utrudnienie prokuratorom ścigania osób dokonujących nielegalnych aborcji. 

Komentatorzy podkreślają jednak, że żadna z tych proponowanych ustaw nie ma szans na to, aby w przewidywalnej przyszłości wejść w życie. Na przeszkodzie stoi bowiem senacki regulamin. Aby ustawa w ogóle trafiła w Senacie pod głosowanie, wniosek o to musi poprzeć co najmniej 60 senatorów - co oznacza, że na te ustawy musiałoby się zgodzić co najmniej dziesięciu republikańskich senatorów. Demokratyczni kongresmani już we wrześniu zeszłego roku, w reakcji na antyaborcyjną ustawę z Teksasu, przyjęli ustawę legalizującą aborcję, ale zgodnie z przewidywaniami przepadła ona w Senacie. 

Wielu komentatorów uważa, że takie propozycje to ze strony lewicy jedynie działania pozorowane. Ich głównym celem jest skłonienie własnego elektoratu, dla którego sprawa legalności aborcji jest ważna, do mobilizacji przed jesiennymi wyborami. Zarówno politolodzy, jak i stratedzy obu partii, zgadzają się, że kwestia aborcji będzie niezwykle ważna w tych wyborach. Podkreślają jednak, że na razie nie da się przewidzieć, która partia skorzysta na Roe v. Wade. 

Równocześnie coraz więcej wyborców lewicy krytykuje Demokratów za to, że nie zrobili wystarczająco dużo, aby ochronić prawo do aborcji. Zwracają uwagę, że mogli to zrobić. W 2009 roku mieli bowiem nie tylko swojego prezydenta w Białym Domu i większość w Izbie Reprezentantów. Mieli także przez kilkadziesiąt dni tzw. superwiększość 60 senatorów, która umożliwiała im przyjmowanie jakichkolwiek ustaw bez pytania Republikanów o zgodę. Ta superwiększość skończyła się po zwycięstwie Republikanina Scotta Browna na miejsce zmarłego senatora Teda Kennediego, ale w tym okresie mogli zalegalizować aborcję. Prezydent Obama to obiecywał, ale ostatecznie stwierdził, że jego priorytetem jest przyjęcie reformy ubezpieczeń zdrowotnych, tzw. Obamacare – i wielu wyborców lewicy jest dziś oburzona, że zmarnowano taką okazję. 

W swoim liście Pelosi zasugerowała również, że Demokraci będą chcieli przyjąć ustawę legalizującą małżeństwa homoseksualne. SCOTUS nadał im ochronę konstytucyjną w 2015 roku, w sprawie Obergefell v. Hodges. Wyrok w tej sprawie wykorzystał tę samą argumentację, co wyrok w sprawie Roe. Sędziowie SCOTUS w piątkowej opinii większościowej stwierdzili, że ten precedens prawny nie jest zagrożony pomimo zbieżnej argumentacji, bo w przeciwieństwie do Roe nie dotyczy ludzkiego życia, ale w osobnej opinii sędzia Clarence Thomas uznał, że SCOTUS powinien mu się przyjrzeć – podobnie jak sprawie, która zapewniła wolny dostęp do środków antykoncepcyjnych. Pelosi zasugerowała, że tym razem Demokraci nie będą czekać na wyrok. „Będzie zaprezentowana legislacja, która skodyfikuje wolności, którymi obecnie cieszą się Amerykanie. Później przekażemy więcej informacji” - napisała. 

 

 



Źródło: Hill, niezalezna.pl

Wiktor Młynarz