"Centrum zainteresowania amerykańskiej polityki europejskiej przesunęło się z Zachodu na Wschód" - zauważają dziś niemieckie media, dodając, że Berlin, Paryż czy Londyn nie znalazły się na trasie Joe Bidena, a prezydent USA nieprzypadkowo wybrał Kijów i Warszawę.
Według niemieckich mediów, "okoliczności wizyty Joe Bidena w Kijowie pokazują, że USA nastawiają się na długą wojnę":
Gdyby Biden widział szanse na wynegocjowanie porozumienia w najbliższych miesiącach, nie podejmowałby ryzyka związanego z wyprawą do Kijowa.
Zdaniem "Tagesspiegel" przesłanie Bidena jest następujące: Władimir Putin nie odda dobrowolnie okupowanych terytoriów. Ukraina będzie musiała je odzyskać militarnie, jeśli nie jest gotowa zaakceptować zmniejszenia swojego terytorium. Czyniąc to, w dłuższej perspektywie ma Zachód i jego wiodącą siłę niezawodnie po swojej stronie.
President Zelenskyy and all Ukrainians remind the world every day what courage is.
— President Biden (@POTUS) February 20, 2023
They remind us that freedom is priceless.
And worth fighting for.
For as long as it takes. pic.twitter.com/GlBT0Sg9ZL
Niemcy wyciągają też stosowne wnioski z kierunku, jaki obrał Biden.
- Podróż z podwójnym celem Kijów/Warszawa podkreśla, że środek ciężkości amerykańskiej polityki europejskiej przesunął się z Zachodu na Wschód
- czytamy.
W ocenie niemieckich mediów, wschodni partnerzy NATO zyskują obecnie w oczach Amerykanów większą wagę. Nasi zachodni sąsiedzi spodziewają się, że Biden wygłosi wielkie przemówienie w Warszawie.
- Berlin, Paryż czy Londyn nie znajdują się na jego trasie - zauważa "Tagesspiegel". - Wschodni sojusznicy są teraz państwami frontowymi Zachodu.