Projekt rozporządzenia UE dotyczący sytuacji kryzysowych z paktu migracyjno-azylowego daje Komisji Europejskiej możliwość dowolnego ustalania liczby relokowanych imigrantów? Na uzasadnione wątpliwości płynące z lektury tekstu projektu zwrócił uwagę swoim odpowiednikom w Brukseli Adnrzej Sadoś, Stały Przedstawiciel Polski przy UE. Strona polska stanowczo sprzeciwia się tym zapisom.
W Brukseli na poziomie grupy roboczej trwa procesowanie ostatniego elementu paktu migracyjno-azylowego, czyli rozporządzenia dotyczącego sytuacji kryzysowych. W środę temat ten został poruszony na spotkaniu ambasadorów państw członkowskich.
Według Polski projekt rozporządzenia dotyczącego sytuacji kryzysowych nie tylko potwierdza „faktyczny obowiązek relokacji”, ale także daje możliwość Komisji Europejskiej do dowolnego ustalania liczby osób do relokacji.
Zgodnie z relacją z przebiegu spotkania stałych przedstawicieli przy UE, Polski dyplomata miał zwrócić uwagę, że w przypadku odmowy relokacji, Komisja Europejska będzie miała również możliwość ustalenia wysokości ekwiwalentu finansowego, który kraje UE będą musiały zapłacić za migrantów, których nie przyjmą.
Z najnowszych informacji docierających z Brukseli wynika, że Andrzej Sadoś, stały przedstawiciel Polski przy UE powiedział na spotkaniu ze swoimi odpowiednikami, że takie zapisy zawiera artykuł 7 w kontekście artykułu 8 projektu rozporządzenia.
Podkreślił, że wynika z tego, że to Komisja Europejska będzie informować poszczególne kraje UE o liczbie migrantów przeznaczonych do relokacji do państw członkowskich.
Wypowiadając się po szczycie UE w Brukseli, który odbył się 30 czerwca, premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że w przypadku próby naruszenia konkluzji Rady Europejskiej z 2018 roku dotyczących relokacji, Polska jest gotowa złożyć pozew do Trybunału Sprawiedliwości UE. Podkreślił, że Polska uważa, iż jedynym obowiązującym aktem prawnym jest wspomniane postanowienie Rady Europejskiej z 2018 roku.
Konkluzje unijnego szczytu z czerwca 2018 roku jednoznacznie stwierdzają, że migranci przybywający na terytorium UE powinni być kierowani do ośrodków utworzonych w państwach członkowskich "wyłącznie na zasadzie dobrowolności", gdzie dokonuje się rozróżnienia między migrantami nielegalnymi, którzy muszą opuścić UE, a tymi, którzy potrzebują międzynarodowej ochrony. Konkluzje te również mówią, że "w kontekście tych ośrodków (...) relokacja i przesiedlenie będą miały charakter dobrowolny".
Komisarz Unii Europejskiej do spraw wewnętrznych, Ylva Johansson, która odwiedziła we wtorek włoską wyspę Lampedusa, gdzie przybywają setki migrantów z Afryki Północnej, podczas konferencji prasowej oznajmiła, że "jeśli jakiekolwiek państwo nie zaangażuje się w relokację migrantów, musi płacić, nie tylko krajom znajdującym się pod presją, ale także krajom trzecim". Te słowa padły kilka dni po udzielonym przez Johansson wywiadzie dla TVN24, w którym stwierdziła, że tzw. pakt migracyjny, czyli unijne porozumienie w sprawie relokacji migrantów, nie ma charakteru przymusowego.
W połowie czerwca Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec tych propozycji. Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej powinna być przedmiotem referendum.