Premier Mateusz Morawiecki pytany był w Polsat News o nowego ministra obrony narodowej Niemiec Borisa Pistoriusa. Szef polskiego rządu odpowiedział, że "niewiele o nim wie". "To, co wiem, napawa mnie pewnym niepokojem. To bliski współpracownik symbolu hańby, Gerharda Schroedera - kogoś, kto z Putinem cały czas sobie rozmawia, ucina pogawędki, jak gdyby nigdy nic. To przecież jest oburzające" - ocenił.
Jednocześnie zastrzegł, że nie wie, jak Pistorius będzie zachowywał się "w obliczu konkretnych działań i potrzeb". "Dajmy mu kilka dni czasu, zobaczymy jakie będą jego pierwsze kroki" - powiedział premier Morawiecki.
Odnosząc się do planów przekazania czołgów Ukrainie bez zgody Niemiec, szef polskiego rządu zaznaczył, że "umówiliśmy się z naszymi przyjaciółmi ukraińskimi, a także z partnerami z Zachodniej Europy, że będziemy przekazywać te czołgi razem".
"Zgoda jest tutaj kwestią drugorzędną. My tę zgodę albo uzyskamy szybko albo sami postąpimy tak, jak trzeba. Tutaj najważniejsze jest to, aby Niemcy - nie tylko Niemcy, także Duńczycy, Finowie, Francuzi i inne nacje, ale przede wszystkim Niemcy - jak najszybciej zaoferowali swoje nowoczesne czołgi, swój nowoczesny sprzęt, ponieważ od niego może zależeć zdolność do obrony wolności na Ukrainie, a więc od tego zależeć będzie bezpieczeństwo całej Europy"
- podkreślił.
Premier był też pytany o katastrofę śmigłowca, który rozbił się w środę rano w Browarach na Ukrainie. Zginęli w niej m.in. szef MSW Ukrainy Denys Monastyrski, jego pierwszy zastępca Jewhenij Jenin i jeszcze jeden wiceminister spraw wewnętrznych Jurij Łubkowycz. Śmigłowiec upadł w Browarach, mieście w aglomeracji Kijowa, rozbijając się w pobliżu przedszkola.
Premiera dopytywano, czy Polska udzieli wsparcia m.in. przy wyjaśnianiu tego zdarzenia.
Morawiecki powiedział, że "podobnie jak i proponujemy nasze wsparcie i przy wyjaśnianiu różnych zbrodni, które mają miejsce ze strony wojsk rosyjskich jak również w kontekście innych działań, gdzie wymagane są nasze specjalistyczne służby". "Tam także staramy się pomagać, a przynajmniej oferujemy pomoc, niekiedy ona jest przyjmowana" - dodał.
W ubiegłą środę we Lwowie prezydent Andrzej Duda oświadczył, że Polska podjęła decyzję o przekazaniu Ukrainie kompanii czołgów Leopard 2 (10-14 wozów) w ramach budowania międzynarodowej koalicji w tej sprawie. Jak podkreślił, "przede wszystkim chcemy, żeby była to koalicja międzynarodowa". Prezydent wskazał, że chodzi o to, by taka koalicja przekazała taką liczbę czołgów, by łącznie stanowiły one istotną siłę bojową – jak wskazał, chodzi o brygadową grupę bojową.
Ponieważ Leopardy są produkowane przez Niemcy, kluczowa jest zgoda tego kraju na przekazanie ich innemu państwu, niewchodzącemu w skład NATO. Wicekanclerz Niemiec i minister gospodarki Robert Habeck z partii Zielonych powiedział telewizji informacyjnej WELT, że "to słuszne, iż jeśli inne kraje chcą pomóc, to nie przeszkadza się im i nie zatrzymuje ich pomocy".
Poparcie dla inicjatywy przekazania Ukrainie nowoczesnych czołgów wyraził też Pentagon oraz sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak zapowiedział, że przekaże Ukrainie brytyjskie czołgi Challenger 2.
Leopard 2 to czołg podstawowy produkowany przez niemiecki koncern Krauss-Maffei Wegmann. Jego pierwsze wersje weszły na wyposażenie niemieckiego wojska w latach 1979-1980; od tej pory powstają kolejne wersje pojazdów. Obecnie Leopardy 2 używane są przez wiele państw Europy, w tym Niemcy, Polskę, Turcję, Hiszpanię, Grecję, Danię czy Norwegię, a także państwa spoza NATO - np. Szwecję, Finlandię, Austrię oraz Szwajcarię.