Daniel Morton-Bentley, radca prawny i zastępca komisarza stanowego Departamentu Edukacji, argumentował w liście do federalnego Departamentu Edukacji, że administracja USA nie ma prawa do wysuwania takich żądań.
„Rozumiemy, że obecna administracja stara się cenzurować wszystko, co uważa za >>różnorodność, równość i inkluzywność<<. Ale nie ma żadnych federalnych ani stanowych praw zakazujących stosowania zasad DEI”
– dodał cytowany przez agencję AP Morton-Bentley.
"Administracja Bidena wprowadziła nielegalne i niemoralne programy dyskryminacyjne, znane pod nazwą „różnorodność, równość i integracja” (DEI), praktycznie we wszystkich aspektach rządu federalnego, w obszarach od bezpieczeństwa linii lotniczych po wojsko (…) Publiczne ujawnienie tych planów wykazało ogromne marnotrawstwo publiczne i haniebną dyskryminację. To się kończy dzisiaj. Amerykanie zasługują na rząd zobowiązany do służenia każdej osobie z równą godnością i szacunkiem oraz do wydawania cennych środków podatników wyłącznie na uczynienie Ameryki wspaniałą"
Administracja Trumpa nakazała w miniony czwartek placówkom K-12 (od przedszkola do szkoły podstawowej) w całym kraju poświadczenie w ciągu 10 dni, że przestrzegają federalnych praw obywatelskich i kończą wszelkie „dyskryminacyjne praktyki DEI” jako warunek otrzymania pieniędzy federalnych.
„Federalna pomoc finansowa to przywilej, a nie prawo” — oświadczył Craig Trainor, pełniący obowiązki zastępcy sekretarza ds. praw obywatelskich w Departamencie Edukacji. Utrzymywał, że wiele szkół lekceważy swoje zobowiązania, „w tym poprzez wykorzystywanie programów DEI do dyskryminowania jednej grupy Amerykanów w celu faworyzowania innej”.
Wsparcie federalne stanowi około 6 proc. całkowitego finansowania nowojorskich szkół K-12.