Ślusarz uratował kobietę. Dawała mu dyskretnie znać o grożącym niebezpieczeństwie
Kobieta przetrzymywana we własnym domu przez byłego partnera, napisała na ręce numer alarmowy "911" i pokazała go ślusarzowi, który przyjechał wezwany do usterki - informuje stacja CNN. Fachowiec poważnie potraktował wezwanie o pomoc i tuż po oddaleniu się od budynku zaalarmował służby.
Sprawa działa się w miejscowości Midway, w amerykańskim stanie Utah, w miniony piątek. Funkcjonariusze z biura szeryfa przyjechali na miejsce, gdzie skierował ich zaniepokojony ślusarz. Powiedział on szeryfowi, że w domu, gdzie wymieniał zamek do drzwi wejściowych, znajduje się para. Kobieta miała pilnie potrzebować pomocy.
Ślusarz imieniem Greg opowiadał, że kiedy skończył pracę i miał dać kobiecie fakturę, ta pokazała mu dyskretnie dłoń, na której napisała amerykański numer ratunkowy "911", odpowiednik polskiego "997" lub "112". Kobieta pokazała mu ją później drugi raz, jakby chcąc mieć pewność, że gość zauważył przekaz.
Komunikacja odbyła się bez użycia słów, gdyż w pomieszczeniu znajdował się mężczyzna, który "zachowywał się podejrzanie, trzymał się blisko kobiety i zezwalał jej dotykać telefonu tylko za swoją zgodą" - zauważył Greg.
Okazało się, że w czwartek kobietę odwiedził jej były partner, niejaki Grant, który bez zezwolenia wszedł do mieszkania. Robił jej wyrzuty o to, że obecnie spotyka się z kimś innym, po czym doszło do kłótni i napaści. Grant nie pozwalał swojej byłej partnerce opuścić mieszkania, zabrał jej też telefon. Kobieta nie wiedziała, jak może dalej potoczyć się ta historia. Na szczęście na kilka dni wcześniej, niedoszła ofiara umówiła się na wizytę ślusarza i wymianę zamków (jak widać słusznie), co być może uratowało nawet jej życie.
Napastnik usłyszał już zarzuty porwania w celu dokonania przestępstwa, oraz zarzuty napaści i najścia.
Źródło: niezalezna.pl, CNN
