Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Polityczny klincz we Francji. Konsultacje Macrona bez efektów

Niemal dwa miesiące po wyborach parlamentarnych Francja wciąż nie ma rządu, co jest dla kraju zupełnie nową sytuacją. Prezydent Emmanuel Macron prowadzi konsultacje z siłami politycznymi w sprawie kandydatury premiera, ale na razie bez rezultatu. Francuzi są coraz bardziej zniecierpliwieni.

Emmanuel Macron - prezydent Francji
Emmanuel Macron - prezydent Francji
fot. Zbyszek Kaczmarek - Gazeta Polska

Krajobraz po wyborach

Lewica, centrum i prawica podzieliły między sobą parlament. Żadna nie może rządzić samodzielnie, nie mając ani większości bezwzględnej (289 mandatów), ani nawet mocnej większości względnej. Francja, która nie ma tradycji tworzenia szerokich wielopartyjnych koalicji, znalazła się w pewnego rodzaju klinczu. 

Macron (do jego kompetencji jako prezydenta należy wskazanie premiera) od 23 sierpnia prowadzi konsultacje z partiami politycznymi. Według źródeł w Pałacu Elizejskim cytowanych przez główne media szef państwa szukając premiera, kieruje się głównie tym, aby przyszły rząd nie mógł zgromadzić przeciw sobie większości potrzebnej do wotum nieufności. W konsultacjach chodzi nie tylko o nazwiska kandydatów, ale też o ustalenie, kto w parlamencie będzie głosował za wotum nieufności bądź się od tego powstrzyma.

Francja - kto będzie premierem?

Oficjalnie to kryterium było powodem, dla którego Macron nie wyznaczył na urząd premiera lewicowej kandydatki Lucie Castets. Jej kandydaturę zaproponował Nowy Front Ludowy (NFP) - koalicja łącząca lewicę, od radykalnej (Francja Nieujarzmiona, LFI) przez komunistów (PCF) i Partię Socjalistyczną (PS) do Zielonych. NFP uważa, że ma prawo do proponowania premiera, bo w wyborach zajął pierwsze miejsce. Jednak konstytucja daje prezydentowi swobodę w wyznaczaniu premiera. Macron nie uznał kandydatury Castets, argumentując, że rząd oparty wyłącznie na partiach wchodzących w skład NFP nie zebrałby większości w parlamencie.

Po wykluczeniu Castets pojawiły się trzy nazwiska. Za faworyta uważano byłego premiera Bernarda Cazeneuve'a, w przeszłości działacza Partii Socjalistycznej. Pretendentem z prawej strony jest Xavier Bertrand, szef regionu Hauts-de-France, należący do partii Republikanie. 2 września pojawiło się nazwisko Thierry'ego Beaudeta jako bardziej "technicznego" kandydata. Beaudet to szef Rady Gospodarczej, Społecznej i Środowiskowej (CESE), niezależnego ciała doradczego.

Wiadomo już jednak, że Bertrand ma przeciwko sobie zarówno Partię Socjalistyczną, jak i skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN), czyli dawny Front Narodowy Marine Le Pen. Lewica nie chce premiera, który - według niej - oznaczałby nie zmianę kursu, jak chcieli wyborcy, a kontynuację dotychczasowej polityki. Wydawało się, że większe szanse miałby Cazeneuve jako reprezentant lewicy - jego osoba byłaby bliższa werdyktowi wyborczemu i niosła nadzieję na zgodną kohabitację (współrządzenie premiera i prezydenta z różnych opcji politycznych). Wciąż jednak nie jest pewne, czy socjaliści poprą dawnego towarzysza, a skrajna LFI zapowiedziała już sprzeciw.

Warunki Macrona

Macron nie tylko szuka kompromisu, ale i sam stawia warunki. Dla obozu prezydenckiego jedną z "czerwonych linii" jest reforma emerytalna z 2023 roku i jej ewentualne kwestionowanie. Jeden z doradców Macrona użył terminu "koalitacja" (połączenie słów "koalicja" i "kohabitacja") wskazującego, że formuła współrządzenia ma różnić się od wcześniejszych kohabitacji. Dziennik "Le Figaro" ocenia, że Macron nawet pozostawiając przyszłemu premierowi formowanie rządu, będzie zakładał, że partie centrowe (obóz prezydencki) "pozostaną główną siłą wszelkiej przyszłej większości" w parlamencie.

Negocjacje komplikuje fakt, że każda z sił politycznych ma argumenty na swoją korzyść. Lewica wprowadziła do Zgromadzenia Narodowego 182 deputowanych i formalnie jest największą siłą w parlamencie. Centrum straciło przewagę, ale od NFP dzieli je różnica tylko 14 mandatów ("macroniści" mają ich 168). Skrajna prawica - Zjednoczenie Narodowe - przegrała wybory (ma 143 mandaty), ale dopiero w drugiej turze (pierwszą RN wygrało, a zwycięstwo zabrała mu strategia wyborcza przeciwników). Poza tym na horyzoncie są już wybory prezydenckie w 2027 roku i najważniejsi politycy podejmują decyzje, planując swoją przyszłość za trzy lata.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#Emmanuel Macron

mk