- To paradoksalne, że zebraliśmy się na tej sali jeszcze raz, żeby dyskutować o niczym. Jeśli przyjrzymy się sprawom uczciwie, to zauważymy, że rządy w Warszawie i Budapeszcie są krytykowane codziennie przez wiele mediów bez żadnej cenzury i bez ograniczeń - mówił europoseł z frakcji Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy Raffaele Fittoę w Parlamencie Europejskim podczas debaty o wolności mediów w Polsce, na Węgrzech i w Słowenii.
- Już od wielu lat widzimy, że rząd PiS w Polsce próbuje uciszyć wolne media. Chce pozbawić obywateli prawa do informacji i zniszczyć praworządność
- mówił holenderski europoseł Jeroen Lenaers z Europejskiej Partii Ludowej, znany z zaangażowania w kwestie LGBT.
- Praworządność, wolność mediów, niezawisłość sądów muszą być w Polsce utrzymane. Atak na niezależne media w Polsce to atak na wartości europejskie
- dodał przedstawiciel największej frakcji w europarlamencie.
Wtórowała mu niemiecka europosłanka Birgit Sippel przemawiająca w imieniu socjaldemokratów. Ona także - co ciekawe - w europarlamencie zajmuje się sprawami LGBT. Jej zdaniem przejawem dążenia do ograniczenia wolności słowa w Polsce jest też... wykupienie przez Orlen regionalnych gazet należących do Polska Press. Czyli przejęcie przez polski koncern wydawnictw kontrolowanych dotąd przez Niemców.
Europoseł z frakcji Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy Raffaele Fitto uznał te oskarżenia za surrealistyczne.
- To paradoksalne, że zebraliśmy się na tej sali jeszcze raz, żeby dyskutować o niczym. Jeśli przyjrzymy się sprawom uczciwie, to zauważymy, że rządy w Warszawie i Budapeszcie są krytykowane codziennie przez wiele mediów bez żadnej cenzury i bez ograniczeń. Rząd Polski zaproponował projekt opodatkowania przychodów z reklam, tak jak istnieje to w wielu państwach członkowskich UE i nigdy wcześniej nie spowodowało to skandalu. Jest to propozycja, która jest wciąż przedmiotem konsultacji
- informował włoski eurodeputowany.
Zwracając się do wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Viery Jourovej, poprosił o przedstawienie "konkretnych dowodów naruszenia traktatów europejskich ze strony tych dwóch rządów, a nie propagandy".
- Ich jedyną winą (Warszawy i Budapesztu) jest to, że proponują inne idee niż mainstreamowe idee w Brukseli
- spuentował Fitto.
Belgijski europarlamentarzysta z prawicowej grupy Tożsamość i Demokracja (ID) Tom Vanderiessche stwierdził, że Polska i Węgry płyną swoim własnym kursem i nie chcą masowej imigracji, dalszej uniformizacji, centralizacji i biurokratyzacji UE.
- Chcą zachować swoją własną tożsamość i podejmować samodzielne decyzje. Zamiast tej debaty na temat wolności mediów powinno się mówić o subsydiarności. To jest przecież główny element Wspólnoty. Razem możemy uczynić więcej niż w pojedynkę, ale z poszanowaniem suwerenności
- zaapelował.