O problemach Niemiec z energią elektryczną informacje docierały już jakiś czas temu. Niemniej, teraz sytuacja robi się naprawdę poważna. U zachodniego sąsiada Polski pojawiają się wręcz apele o to, aby "natychmiast ograniczyć zużycie energii". Mają oni odpuszczać m.in. pranie, odkurzanie czy ładowanie samochodów elektrycznych w czasie narzuconych godzin. A i to nie rozwiązuje kłopotu.
Niemcy to główny gracz Unii Europejskiej w kwestii modernizacji polityki klimatycznej. Jak się jednak okazuje - szewc w dziurawych butach chodzi, bo to właśnie ten kraj zmaga się z coraz większymi problemami z energią elektryczną.
Problem z prądem zaczyna być na tyle poważny, że do mieszkańców wystosowano wręcz dramatyczny apel. Stoi za tym jeden z dostawców energii elektrycznej - TransnetBW. Firma stoi za dostarczaniem energii elektrycznej m.in. do mieszkańców Badenii-Wirtembergii.
Poprzez aplikację StromGedacht, mieszkańcy tegoż landu otrzymali niepokojącą wiadomości. Dostawca energii poinformowała ich, że zdolności transportowe linii elektroenergetycznych z północnej części Niemiec na południowy-zachód są nadmiernie wykorzystywane i dotyka ich problem... na skrajnego przeciążenia. Wystosowano również apel o to, by wszyscy użytkownicy dołączyli do akcji oszczędzania energii. Włączając w to codzienne czynności, takie jak pranie, gotowanie czy sprzątanie.
Komunikat o takiej treści otrzymali Niemcy:
„Jeśli to możliwe, w podanych okresach nie należy używać urządzeń gospodarstwa domowego zużywających dużo energii elektrycznej. Należą do nich na przykład pralki i zmywarki, kuchenki, piekarniki, suszarki, grzejniki elektryczne i odkurzacze”.
Na tym jednak nie koniec. Ograniczenia te, w myśl sugestii dostawcy prądu, miałyby obowiązywać w piątki pomiędzy 8 a 11 rano. Co więcej, na liście urządzeń i czynności, które powinno się ograniczać są także ładowanie samochodów elektrycznych i laptopów.
Dostawca nie traci jednak nadziei, dodając, że wspólnymi siłami - można osiągnąć sukces. Gdy jednak nie uda się wyegzekwować sugerowanych rozwiązań, być może Niemcy będą zmuszone do tego, by kupować energię z zagranicy.
Tajemnicą nie jest, że tego typu problemy w Niemczech występują na coraz większą skalę. Jednocześnie, to właśnie Berlin postanowił zamknąć swoje elektrownie jądrowe, oddając się w pełni "zielonej energii". Postawiono głównie na źródła odnawialne, co jak widać - nie było najlepszym posunięciem. A wszystko posypało się w momencie odcięcia tańszego, rosyjskiego gazu.
Z opublikowanego pod koniec 2024 roku raportu „Radiant Energy Report” wynika wprost, że na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy - niemiecki import energii elektrycznej z innych krajów wzrósł trzy razy. Kraj zmuszony był do sprowadzenia 40 mld kWh energii. Niemal jedną trzecią z nich wyprodukowano w szwajcarskich, francuskich i belgijskich elektrowniach jądrowych.