Mężczyzna zamordowany w Szwecji był narodowości polskiej, ale nie miał polskiego obywatelstwa, w związku z tym morderstwo będzie wyjaśniane przez szwedzką prokuraturę - przekazał dziennikarzom wiceszef MSZ Andrzej Szejna. "My w tej sprawie nie możemy nic więcej zrobić" - zaznaczył.
Mieszkający w Sztokholmie 39-letni mężczyzna polskiego pochodzenia został zastrzelony w środę wieczorem w dzielnicy Skarholmen. Szedł na basen z 12-letnim synem. W przejściu pod wiaduktem spotkał grupę młodzieży. Między nim a nastolatkami doszło do wymiany zdań, a następnie w jego kierunku padł śmiertelny strzał.
Szejna podkreślił, że polska strona, w tym polska prokuratura, nie ma tytułu prawnego i podstaw do udziału w postępowaniu w sprawie tego morderstwa. - To dlatego, że mężczyzna nie był obywatelem Polski, jego rodzice w latach 80. zrzekli się obywatelstwa polskiego - wyjaśnił Szejna.
"To jest kompetencja władz szwedzkich i szwedzkiej prokuratury. My w tej sprawie nic nie możemy zrobić więcej niż to, o co ewentualnie zostaniemy poproszeni" - zaznaczył Szejna. Wczoraj w miejscu morderstwa pamięć mężczyzny uczcił m.in. premier Szwecji Ulf Kristersson.
"Nie wiemy wciąż dokładnie, dlaczego doszło do morderstwa, ale nie stałoby się to, gdyby młodzi ludzie nie byli uzbrojeni" - podkreśliła w oświadczeniu szefowa policji w południowym Sztokholmie Catrine Kimerius.
Według mediów, mężczyzna został w środę wieczorem zastrzelony, gdy był w drodze na basen z 12-letnim synem. W przejściu pod wiaduktem spotkał grupę młodzieży. Między nim, a nastolatkami doszło do wymiany zdań, a następnie w jego kierunku padł śmiertelny strzał. Dziś policja poinformowała w komunikacie, że wciąż zbiera informacje i analizuje materiały, są nimi m.in. zapisy z kamer monitoringu oraz zeznania świadków. Nie ujawniono dalszych szczegółów, zasłaniając się dobrem śledztwa.