W wyniku pożaru, który wybuchł w piątek, uszkodzonych zostało 50 linii średniego napięcia we wschodniej części miasta. 20 000 gospodarstw domowych w Monachium było pozbawionych prądu. Tak wyglądał „sukces”, który anonimowy autor na radykalnie lewicowej platformie internetowej Indymedia ogłosił w niedzielę, jako odpowiedź na działania koncernu zbrojeniowego, który zarabia „na produkcji broni, wojnie i śmierci” - pisze SZ.
Z tekstu zamieszczonego na Indymedia wynika, że chciano uderzyć w lokalną firmę Rohde & Schwarz. Firma zajmuje się produkcją technologii pomiarowych i telekomunikacyjnych dla lotnictwa cywilnego i wojskowego.
„W liście widać niezwykłą mieszankę celów politycznych” - zauważa dziennik. Z jednej strony walka z przemysłem zbrojeniowym, z drugiej motywy ekologiczne. Podpalenia miały być też skierowane przeciwko planom wyrębu w południowo-zachodniej części Monachium.
Monachijska policja sprawdza obecnie autentyczność tych wyznań.
„W ostatnich miesiącach podobne ataki stały się częstsze, policja w Bawarii mówi o serii, choć większość spraw do tej pory nie została rozwiązana”
- pisze SZ.
Od końca października do końca grudnia w Monachium zniszczono w sumie dziewięć instalacji Telekomu. W każdym przypadku nieznani sprawcy otwierali specjalnymi kluczami skrzynki rozdzielcze i przecinali poszczególne kable, z podobną dokładnością jak w przypadku stacji transformatorowej. Niebezpieczna interwencja, ponieważ kable nadal przewodziły prąd, co stanowiło „znaczne zagrożenie dla przechodniów” - podsumowują śledczy. Podejrzewają, że sprawcami byli lewicowcy lub anarchiści.
W lutym ubiegłego roku kilka skrzynek przyłączeniowych radiowej wieży transmisyjnej w Unterhaching koło Monachium zostało uszkodzonych za pomocą urządzeń zapalających, w kwietniu ubiegłego roku również przecięto niektóre kable Deutsche Bahn na dwóch przystankach S-Bahn (kolejka miejska) w mieście.
Kiedy w październiku zapaliła się centralna skrzynka kablowa berlińskiej S-Bahn, na kilka dni unieruchamiając ważną linię , grupa o nazwie „Komórka feministyczno-rewolucyjno-anarchistyczna” wkrótce potem przyznała się do podpalenia na Indymedia. To miała być zemsta, bo wcześniej policja eksmitowała mieszkańców lewicowo-alternatywnego domu w stolicy Niemiec.
Gdy w zeszłym roku na placu budowy w Lipsku zapaliły się trzy dźwigi budowlane, które miały wznosić drogie mieszkania, na Indymedia poinformowano, że podpalenie było aktem „oporu” przeciwko gentryfikacji.