Chłopiec, którego imię nie zostało ujawnione, urodził się z poważnymi wadami. Przeszedł poważną infekcję mózgu, która wywołała dwa zawały serca, był podtrzymywany przy życiu przez maszyny od 2023 r.
Szpital uznał, że chłopiec nie ma szans
Lekarze nie widzieli dla niego szans. Mimo to jego rodzice, głęboko wierzący chrześcijanie, nie godzili się na odłączenie syna od aparatury. Przegrali jednak sprawę w sądzie przeciwko szpitalowi King's College, który opiekował się chłopcem. Podczas procesu domagali się przeniesienia syna do wspieranego przez Watykan szpitala we Włoszech, który miał dalej leczyć dziecko.
Sędzia w brytyjskim Sądzie Najwyższym orzekł jednak, że "nie wolno nikogo zmuszać do życia". Zastrzegł przy tym, że "ciężar, jaki się z tym wiąże, znacznie przewyższa korzyści".
Zaprzeczył medycynie
Wbrew diagnozom lekarzy i potwierdzonemu sądownie wstrzymaniu leczenia, dziecko w ciągu kilku miesięcy systematycznie wracało do zdrowia. Wreszcie mógł być też przewieziony do domu.
Według najnowszego raportu sędziego, chłopiec nie potrzebuje już cewnika, odżywianie odbywa się poprzez żyłę i oddycha normalnie
– donosi Daily Mail.
Sędzia wycofał swoją zgodę na ograniczenie leczenia i stwierdził, że chłopiec „zaprzeczył wszelkim oczekiwaniom medycznym"
Podobnie szpital przyznał, że nie wystąpiłby o wstrzymanie leczenia, gdyby chłopiec był w takim stanie, jak obecnie.