60-letni kleryk, który obejmie urząd w sierpniu, przedstawiał się w kampanii jako najlepsza osoba do walki z korupcją i rozwiązania problemów gospodarczych, z którymi Iran borykał się pod rządami ustępującego prezydenta, relatywnie umiarkowanego duchownego Hasana Rowhaniego.
Wielu Irańczyków i działaczy na rzecz praw człowieka wskazuje na domniemaną rolę Raisiego w masowych egzekucjach więźniów politycznych w latach 80. XX wieku - zwraca uwagę portal BBC News.
Raisi urodził się w 1960 r. w Meszhedzie, drugim co do wielkości mieście Iranu, gdzie znajduje się najświętsze sanktuarium szyickie. Jego ojciec był duchownym i zmarł, gdy mały Ebrahim miał pięć lat. Raisi, noszący czarny turban, który w tradycji szyickiej oznacza, że jest potomkiem proroka Mahometa, poszedł w ślady ojca i w wieku 15 lat zaczął uczęszczać do seminarium w świętym mieście Kom.
W czasie studiów brał udział w protestach przeciwko popieranemu przez Zachód szachowi Iranu Mohammadowi Rezie Pahlawiemu, który został ostatecznie obalony w 1979 r. podczas rewolucji islamskiej pod wodzą ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego. Po rewolucji Raisi wstąpił do służby sądowniczej i pełnił funkcję prokuratora w kilku miastach, szkolony przez ajatollaha Chameneia, który w 1981 r. został prezydentem Iranu.
W wieku zaledwie 25 lat Raisi został zastępcą prokuratora w Teheranie. W czasie pełnienia tej funkcji był jednym z czterech sędziów zasiadających w tajnych trybunałach, utworzonych w 1988 r., znanych jako „komitety śmierci”.
Trybunały te „ponownie sądziły” tysiące więźniów, którzy już wcześniej odbyli karę więzienia za swoją działalność polityczną. Większość z nich była członkami lewicowej grupy opozycyjnej Mudżahedin-i Chalk (MEK), znanej również jako Organizacja Mudżahedinów Ludowych Iranu (PMOI).
Dokładna liczba osób skazanych na śmierć przez tajne trybunały nie jest znana, ale według organizacji praw człowieka ok. 5 tys. mężczyzn i kobiet zostało straconych i pochowanych w nieoznaczonych masowych grobach, co stanowiło zbrodnię przeciwko ludzkości - zauważa BBC News.
Przywódcy Islamskiej Republiki Iranu nie zaprzeczają, że egzekucje miały miejsce, ale nie podają szczegółów ani legalności poszczególnych przypadków. Raisi wielokrotnie zaprzeczał, jakoby odgrywał rolę w wydawaniu wyroków śmierci. Przyznał wszelako, że były one uzasadnione fatwą, czyli orzeczeniem religijnym wydanym przez ówczesnego najwyższego przywódcę Chomeiniego.
Przed pięcioma laty wyciekło nagranie audio z 1988 r. ze spotkania Raisiego, kilku innych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości i ówczesnego zastępcy Chomeiniego - ajatollaha Husejna Alego Montazeriego (1922-2009). Montazeri opisał w nim egzekucje jako "największą zbrodnię w historii Islamskiej Republiki" Iranu. Rok później stracił stanowisko jako wyznaczony przez Chomeiniego jego następca, a po jego śmierci najwyższym przywódcą Iranu został Chamenei.
Raisi był następnie prokuratorem w Teheranie, szefem Państwowej Organizacji Inspekcji i pierwszym zastępcą szefa wymiaru sprawiedliwości, zanim w 2014 r. został mianowany prokuratorem generalnym Iranu. Dwa lata później Chamenei mianował go opiekunem jednej z najważniejszych i najbogatszych irańskich fundacji religijnych, Astan-i Kuds-i Razawi.
Fundacja ta zarządza sanktuarium ósmego szyickiego Imama Rezy w Meszhedzie, a także wszystkimi powiązanymi z nim organizacjami charytatywnymi. Według USA ma ogromne udziały w budownictwie, rolnictwie, energetyce, telekomunikacji i usługach finansowych.
W 2017 r. Raisi zaskoczył obserwatorów, kandydując na prezydenta. Rowhani wygrał wtedy reelekcję w pierwszej turze wyborów, uzyskując 57 proc. głosów, a Raisi zajął drugie miejsce z 38 proc. głosów. Raisi, przedstawiał się wówczas jako polityk walczący z korupcją, ale został oskarżony przez Rowhaniego o to, że jako zastępca szefa sądownictwa niewiele zrobił w tej sprawie.
Przegrana nie zaszkodziła wizerunkowi Raisiego i w 2019 r. ajatollah Chamenei mianował go na wpływowe stanowisko szefa wymiaru sprawiedliwości. Został również wybrany na wiceprzewodniczącego Zgromadzenia Ekspertów, liczącego 88 duchownych organu odpowiedzialnego m.in. za wybór kolejnego najwyższego przywódcy Iranu.
Jako szef wymiaru sprawiedliwości Raisi wprowadził reformy, które doprowadziły do zmniejszenia liczby osób skazanych na śmierć i straconych za przestępstwa związane z narkotykami. Iran jednak w dalszym ciągu skazuje na śmierć więcej osób niż jakikolwiek inny kraj poza Chinami - odnotowuje BBC News. Władze sądownicze nadal współpracują ze służbami bezpieczeństwa w celu rozprawienia się z dysydentami oraz ścigania pod zarzutem szpiegostwa wielu Irańczyków, posiadających podwójne obywatelstwo lub prawo stałego pobytu za granicą.
W 2019 r. ówczesny prezydent USA Donald Trump nałożył sankcje na Raisiego w związku z jego działaniami wymierzonymi w prawa człowieka, oskarżając go o administracyjny nadzór nad egzekucjami osób, które jako nieletnie miały dokonywać przestępstw oraz o udział w brutalnym tłumieniu protestów opozycyjnego Zielonego Ruchu, czyli tzw. zielonej rewolucji, kontestującej w 2009 r. ponowny wybór na prezydenta ultrakonserwatysty Mahmuda Ahmadineżada.
Cieniem na tegorocznych wyborach położyła się dyskwalifikacja przez irańskie władze kilku prominentnych umiarkowanych polityków i reformistów. Dysydenci i część reformistów wzywali Irańczyków do bojkotu głosowania, uważając że proces wyborczy został tak zaplanowany, aby Raisi nie miał poważnej konkurencji.
I faktycznie w głosowaniu 18 czerwca br. odniósł on miażdżące zwycięstwo, zdobywając 62 proc. w pierwszej turze. Frekwencja wyniosła jednak nieco poniżej 49 proc. i była rekordowo niska, jeśli chodzi o wybory prezydenckie, od czasu rewolucji islamskiej w 1979 roku.
Niewiele wiadomo o życiu prywatnym Raisiego, poza tym, że jego żona Dżamileh wykłada na prestiżowym Uniwersytecie im. Szahida Mohammada Behesztiego w Teheranie i że mają dwie dorosłe córki. Jego teściem jest wpływowy ajatollah Ahmad Alamolhoda.