Obecny sezon w wykonaniu Igi Świątek jest bardzo dobry, ale polska tenisistka nie zamierza spoczywać na laurach. "W sporcie cały czas trzeba być czujnym. Moment nieuwagi sprawi, że zostanie się w tyle" - powiedziała podczas wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie.
Iga Świątek w tym sezonie osiągnęła wyniki, których inne zawodniczki nie są nawet blisko. Wygrała siedem turniejów, w tym wielkoszlemowe French Open i US Open, a żadna inna tenisistka nie ma więcej niż trzech triumfów w cyklu WTA.
Ciężko na to pracowałam i to jest ogromnie satysfakcjonujące, że dominuję w tym sezonie, choćby liczbą punktów rankingowych. Pamiętam, jak rok temu było dużo napięcia przed WTA Finals, aby chociaż się tam zakwalifikować
- przyznała Świątek.
Od 4 kwietnia Polka nieprzerwanie jest liderką światowego rankingu najlepszych tenisistek świata.
Staram się doceniać to, w jakiej pozycji jestem teraz, ale nie przyzwyczajam się do tego, bo w sporcie cały czas trzeba być czujnym. Moment nieuwagi sprawi, że zostanie się w tyle. W przyszłość staram się patrzeć przez pryzmat nowych celów i zadań.
WTA Finals - w tym roku w teksańskim Fort Worth - odbędzie się w dniach 31 października - 7 listopada. To oznacza, że zakończy się zaledwie dzień przed rozpoczęciem turnieju finałowego Billie Jean King Cup w Glasgow. Z tego powodu występ Świątek w drużynie narodowej nie jest pewny.
Decyzja zapadnie w przyszłym tygodniu. Wciąż ze sztabem rozpatrujemy wszystkie za i przeciw, bo to bardzo wymagające.
Wiem jak skomplikowane jest zorganizowanie takich turniejów, ale to, że federacje WTA i ITF nie współpracowały, aby ułatwić nam zadanie, jest sytuacją irytującą. Na pewno przekażę im swoje niezadowolenie i może moja obecna pozycja sprawi, że w kolejnych latach to się nie powtórzy
- dodała Iga.
W turnieju Billie Jean King Cup Polki czeka rywalizacja z Amerykankami i Czeszkami.