Stal postawiła tamę na Wiśle. Beniaminek z Mielca o krok od wygranej w Płocku

Faworytem spotkania byli gospodarze. Z jednego powodu. Nikt nie wiedział czego spodziewać się po Stali. Zmieniony skład personalny i nowy trener – Dariusz Skrzypczak, to wszystko sprawiło, że beniaminek z Mielca był wielką niewiadomą. Wiślacy w pierwszej połowie dominowali, ale nie potrafili sfinalizować swoich akcji golem. Generalnie jednak pierwsze 45. minut stało na przeciętnym poziomie. Jeśli dodamy do tego fakt, że mecz toczył się w ruinach wyburzanego stadionu w Płocku, to wrażenie było przygnębiające.

Na szczęście w drugiej połowie dzieło się już  znacznie więcej. W 56. minucie z 15. metrów mocno huknął Petteri Forsell. Krzysztof Kamiński wybił piłkę,ale za krótko. Do futbolówki dopadł Andrea Prokić i z blisko strzelił pod poprzeczkę dając prowadzenie Stali.

Jest niedosyt, bo byliśmy bardzo blisko wygranej. Ale nie można zapominać, że jesteśmy beniaminkiem i każdy wynik przyjmujemy z pokorą - powiedział po meczu strzelec historycznego gola dla ekipy z Mielca.

Mecz mógł i powinien zamknąć w 87. minucie wypożyczony przez Stal z Lecha Poznań Paweł Tomczyk. Rosły napastnik zbyt długo zwlekał jednak z oddaniem strzału i kiedy już wreszcie uderzył, to piłkę zdołał zablokować Jakub Rzeźniczak. Obrońca Wisły w dniu meczu ze Stalą obchodził 17. rocznicę swojego debiutu w Ekstraklasie.

Niezdecydowanie Tomczyka srogo zemściło się na gościach, bo już w kolejnej akcji "Nafciarze" wyrównali. Z prawej strony kapitalnie dośrodkował 18-letni Aleksander Pawlak, a Mateusz Szwoch strzałem głową tylko dopełnił formalności.

Przed meczem zakładaliśmy, że wygramy, ale że przez długi czas przegrywaliśmy i wyrównaliśmy dopiero w końcówce, to możemy być zadowoleni - skomentował występ Wisły Szwoch.

 

Źródło: niezalezna.pl

#Wisła Płock #Stal Mielec #ekstraklasa