Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Sport

Raków zagra z broniącym się przed spadkiem Śląskiem. Lech liczy na wpadkę lidera

W piątek Raków zagra w Częstochowie ze Śląskiem Wrocław. W meczu lidera z przedostatnim zespołem piłkarskiej ekstraklasy zdecydowanym faworytem są gospodarze, ale ich trener Marek Papszun nie lekceważy wrocławian. "Musimy bardziej się starać, by wykreować więcej sytuacji" - uważa. Za plecami lidera, na potknięcie Rakowa liczy Lech Poznań.

Pogoń Szczecin wygrała w Wielką Sobotę z niepokonanym dotąd na wyjazdach Rakowem Częstochowa 1:0 i ten wynik sprawił, że grający dwa dni później Lech Poznań mógł dogonić lidera tabeli, zaś Jagiellonia Białystok mogła zredukować swoją stratę do jednego punktu. „Jaga” tej szansy nie wykorzystała, bo przegrała z Zagłębiem Lubin, ale „Kolejorz” pokonał Cracovię i na pięć kolejek przed końcem sezonu ma tyle samo punktów co częstochowianie. 

Reklama

Raków i Lech idą łeb w łeb

Raków pozostaje na pierwszym miejscu, bo ma lepszy bilans dwumeczu z Lechem – bezbramkowy remis w Częstochowie i zwycięstwo 1:0 w Poznaniu. Już w piątek „Czerwono-Niebiescy” zagrają u siebie z broniącym się przed degradacją Śląskiem Wrocław. Trener Rakowa Marek Papszun docenia postępy jakich, mimo porażki w ostatnim meczu, dokonali rywale.

Gramy z drużyną, która walczy o utrzymanie, czyli z przeciwnikiem, który z pewnością będzie bardzo zmotywowany, nastawiony na neutralizację naszych atutów. My chcemy zagrać na swoim dobrym poziomie i wygrać. Śląsk jest w dużo lepszym momencie niż nasz następny przeciwnik, czyli Stal Mielec, mimo że przegrał z Katowicami. Wciąż jest blisko bezpiecznej strefy i wystarczy, że wygra z Rakowem i będzie „nad kreską”. Wcześniej wygrał między innymi z Lechem i Cracovią, więc wiadomo na co ten zespół stać

- powiedział.

Przed rokiem, w ostatniej kolejce, Śląsk wygrał w Częstochowie 2:1, w meczu, który – w przypadku straty punktów przez Jagiellonię – mógł mu dać mistrzostwo Polski, a który kończył się ok. 50 minut po innych spotkaniach. To był efekt potężnej ulewy, która przechodziła nad Częstochową, uniemożliwiając punktualne rozpoczęcie meczu. I gdy na stadionie Rakowa trwała przerwa inne spotkania już się skończyły i wrocławianie, prowadzeni wtedy przez częstochowianina Jacka Magierę, wiedzieli, że będą „tylko” wicemistrzami.

Teraz to Raków jest w walce o medale, a Śląsk walczy o utrzymanie. W piątek wieczorem w porze meczu w Częstochowie co prawda może padać, ale ulewa nie jest spodziewana. Początek spotkania, którego sędzią będzie Bartosz Frankowski z Torunia, o godz. 20.30. Wszystkie bilety zostały już dawno wyprzedane i na stadionie przy ul. Limanowskiego powinien zasiąść komplet, czyli 5500 kibiców.

Źródło: pap, niezalezna.pl
Reklama