To była istna demolka. Najlepsza polska tenisistka Iga Świątek wygrała drugi turniej WTA w karierze. Po triumfie we French Open, w finale w Adelajdzie rozbiła w pył Szwajcarkę Belindę Bencić 6:2, 6:2. - To była przekonująca wygrana, ale spokojnie. Cieszmy się, ale nie podpalajmy – mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl ojciec tenisistki z podwarszawskiego Raszyna Tomasz Świątek.
Iga pozamiatała... Nie tylko w finale z Bencić, ale w całym turnieju nie oddała seta.
Przypadek... Tak naprawdę, to że zwyciężyła do zera, nie ma znaczenia. Najistotniejsze, że mecz był do przodu. Dla mnie ważniejszy niż to, że pokonywała rywalki bez straty seta, jest fakt jak prezentowała się w trakcie gry. Jej opanowanie, realizacja tego co chce zrobić. To się liczy.
Były w finale momenty, kiedy pańskie serce zabiło żywiej?
To stracie oglądało mi się inaczej, niż choćby mecz decydujący o wygranej we French Open. Dlatego, że tym razem byłem gościem w Canal+. Jestem przyzwyczajony do obserwowania Igi w spokoju i skupieniu, w domowym zaciszu. Ale, broń Boże, nie narzekam. Wizyta w telewizyjnym studiu była bardzo udana. Wszystko współgrało. I ciekawa rozmowa i wynik (śmiech).
W poniedziałek Iga awansuje na 15. najwyższe w karierze, miejsce w rankingu WTA. Ta pozycja to wyznacznik jej aktualnej pozycji w kobiecym światowym tenisie?
Przez to, że punkty są zamrożone, uważam, że ten ranking jest nieco zachwiany. Wiem, w którym miejscu widzę Igę, jak gra i to jest najważniejsze. W marcu punkty mają zostać odblokowane i wtedy te notowania będą bardziej miarodajne.
To które miejsce na koniec sezonu będzie zaspokojeniem ambicji tenisistki i jej teamu?
Nie lubię takich wróżb... Śmieję się, że Iga jest trochę, jak kiedyś Adam Małysz. Tak jak dla naszego wybitnego skoczka, tak dla córki, liczy się wyłącznie najbliższy mecz. Wiadomo, że mamy swoje plany, do których realizacji dążymy, ale wychodzimy z założenia, że lepiej pracować, niż o tym mówić.
Co symbolizują azteckie wzory na prawym ramieniu Igi?
Córka nie ma żadnych tatuaży! To tejpy, taśmy rehabilitacyjne. Tyle, że wyglądają, jak tatuaże, bo są ornamentowane. Uprzedzając – Iga nie ma żadnej kontuzji. Widocznie fizjoterapeuta Maciek Ryszczuk uznał, że mimo wszystko należy to ramię obkleić. Zgaduję, bo na tą chwilę nie znam powodów tej decyzji.
Przyzwyczaił się pan już, że córkę częściej widzi w telewizji niż w domu?
To bardzo miłe. Do tego przecież przez te lata dążyliśmy, więc jestem dumny z tego jak sobie Iga radzi.
Iga wycofała się z turnieju WTA 500 w katarskiej Dosze. Rozumiem zatem, że czas na odpoczynek. Jak córka zagospodaruje wolny czas?
Nie będzie miała czasu na leniuchowanie! Prosto z Adelajdy, cały team leci do Dubaju, gdzie od 7. marca rozgrywany będzie turniej WTA 1000. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich Iga będzie normalnie trenować. Co do rezygnacji z Dohy, Iga po prostu musi odreagować, odpocząć przede wszystkim mentalnie, zresetować głowę. Poza tym, córka nie jest robotem, żeby co tydzień grać w kolejnych zawodach.