O prawdziwym pechu może mówić Alvaro Morata. Zdarza się, że sędzia nie uzna gola napastnika, ale trzykrotnie podczas jednego meczu? Taka sytuacja miała miejsce podczas spotkania Juventusu Turyn z Barceloną w Lidze Mistrzów. Hiszpan zdobył dla Juve hat-tricka, ale arbiter anulował każdą z bramek, a Duma Katalonii wygrała 2:0
Spotkanie w Turynie zapowiadało się jako hit nie tylko grupy G, ale całej drugiej kolejki Champions League. Już przed meczem wiadomo było jednak, że zabraknie największej gwiazdy gospodarzy. Cristiano Ronaldo uzyskał ponad dwa tygodnie temu pozytywny wynik badań na COVID-19, ale liczył, że zdąży wrócić na szlagierowy mecz. Ostatecznie jednak nie znalazł się w składzie. We wtorek media informowały, że piłkarz wciąż ma pozytywny wyników testów.
Katalończycy mieli więc w środowy wieczór nieco ułatwione zadanie i skorzystali z tego atakując wściekle od samego początku meczu. Wojciech Szczęsny miał pełne ręce roboty. Pierwszą bramkę zdobył już w 14. minucie Francuz Ousmane Dembele. Polak nie miał szans przy tym strzale z dystansu, piłka odbiła się od obrońcy i przelobowała bramkarza "Starej Damy".
Álvaro Morata is the first player in Champions League history to score a hat-trick of disallowed goals*
— Squawka Football (@Squawka) October 28, 2020
*probably. 😉 pic.twitter.com/3rFwW5bk51
Później doszło do rzadko spotykanej sytuacji. Hiszpański napastnik Juventusu Alvaro Morata trzykrotnie trafił do siatki, ale za każdym razem sędzia, również przy pomocy VAR, nie uznał jego goli z powodu spalonego. Morata za każdym razem był minimalnie poza linią obrony. Od 85. minuty mistrzowie Włoch mieli utrudnione zadanie, ponieważ za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić turecki obrońca Merih Demiral.
Czy można być większym pechowcem? TRZECI nieuznany gol @AlvaroMorata w starciu z Barceloną❗️😅 #LMTVP #JuveBarca pic.twitter.com/iKEDmWP9qy
— TVP SPORT (@sport_tvppl) October 28, 2020
W doliczonym czasie gry polski bramkarz został pokonany po raz drugi, tym razem po strzale z rzutu karnego Messiego. Dla Argentyńczyka to 117. trafienie w historii występów w Lidze Mistrzów.
W drugim meczu grupy G Ferencvaros zremisował w Budapeszcie z Dynamem Kijów 2:2, choć do przerwy przegrywał 0:2. Całe spotkanie w ekipie gości rozegrał Tomasz Kędziora.