Hubert Hurkacz pokonał amerykańskiego kwalifikanta Christiana Harrisona i awansował do finału tenisowego turnieju ATP w Delray Beach na Florydzie. "Przede wszystkim jednak buduję formę i pozycję przed Australian Open" - przyznał polski tenisista. To będzie jego drugi w karierze finał turnieju ATP. "Nie gram dla pieniędzy, ale po to, by wygrywać" - komentuje swój sukces Hurkacz.
Hurkacz na razie w Delray Beach nie stracił seta. W pierwszym tegorocznym starcie najpierw ograł w niespełna godzinę Daniela Galana z Kolumbii, potem w dwóch setach pokonał Ekwadorczyka Roberto Quiroza, a w półfinale czekał na niego Harrison.
To będzie ciężkie starcie, bo Christian jest w życiowej formie. W przeszłości zmagał się z wieloma kontuzjami, ale teraz wreszcie gra na wysokim poziomie. Szykuje się ciekawe starcie
- przewidywał przed meczem niespełna 24-letni wrocławianin.
Na papierze Hurkacz był zdecydowanym faworytem. Różnica miejsc w rankingu ATP jest między tymi graczami kolosalna, bo przed turniejem Polak plasował się na 35. pozycji, a przeciwnik na 789. Ale Harrisona wyeliminował wcześniej najwyżej rozstawionego Chilijczyka Cristiana Garina i odniósł pięć kolejnych zwycięstw, bo Amerykanin musiał przedzierać się przez kwalifikacje. Polak natomiast miał w pierwszej rundzie "wolny los".
Mimo wszystko odczuwałem napięcie przed meczem, bo zdawałem sobie sprawę z jego stawki, jaką był awans do finału
- przyznał Hurkacz.
Harrison nie zamierzał tanio sprzedać skóry. Losy pierwszego seta rozstrzygnęły się w tie-breaku, który był nieco szalony, bo na 11 piłek aż osiem padło łupem gracza returnującego. W drugiej partii gra znów była bardzo wyrównana i po sześciu gemach był remis 3:3. Jednak dwa przełamania w kolejnych czterech gemach dały Polakowi przewagę i zwycięstwo w całym spotkaniu.
Jestem zadowolony z mojego serwisu, nie tylko dlatego, że udało mi się posłać siedem asów. Dziś poszło mi w tym elemencie gry dużo lepiej niż wcześniej i to na pewno pomogło mi wygrać
- analizował Hurkacz.
W finale Polak zagra z lepszym z pary Cameron Norrie - Sebastian Korda. W przypadku wygranej Polak zgarnie 250 rankingowych punktów, co pozwoliłoby mu wrócić do "30" klasyfikacji tenisistów, i premię w wysokości prawie 31 tys. dolarów. Hurkacz podkreśla:
Nie gram dla pieniędzy, ale po to, by wygrywać. A triumf pomoże mi w zbudowaniu takiej pozycji, aby z najlepszymi zawodnikami mierzyć się w późniejszych rundach podczas turniejów Wielkiego Szlema, bo one są - obok igrzysk - najważniejszym celem w tym roku.