Falstart Legii w Zabrzu (1:3) osłodził kibicom warszawskiego klubu jedynie gol nowo pozyskanego napastnika Armando Sadiku. Albańczyk pojawił się na boisku po przerwie, a debiutancką bramkę zdobył w 80. minucie spotkania. Druga dobra wiadomość dla fanów mistrzów Polski jest taka, że drużynę w końcu wzmocni pomocnik, który ma zastąpić Vadisa Odjidję-Ofoe.
Sadiku nie będzie miał w Legii łatwego zadania - każdy będzie porównywać go z Nemanją Nikoliciem, który strzelał gole jak na zawołanie. Statystyki Albańczyka z czasu gry w lidze szwajcarskiej wskazują, że ma on szansę zakończyć rozgrywki Ekstraklasy z kilkunastoma golami na koncie, choć o takie liczby, jakie "wykręcał" "Niko" będzie oczywiście niezmiernie trudno.
Niemniej do zdobycia pierwszej bramki Sadiku potrzebował tylko 35 minut pobytu na placu gry - wtedy właśnie doskonale wykończył dogranie od Dominika Nagy’a i mocnym strzałem zmniejszył rozmiary porażki, bowiem Wojskowi przegrywali wówczas aż 0:3. Wbrew pojawiającym się wcześniej informacjom Legia musiała jednak zapłacić Zurichowi za wykup Sadiku, bo wiązał go ze szwajcarskim zespołem jeszcze rok umowy. Reprezentant Albanii kosztował Wojskowych ok. 700 tys. euro, a w Warszawie podpisał trzyletni kontrakt, który gwarantuje mu zarobki roczne w granicach 0,5 mln euro.
W drodze do Warszawy jest Cristian Pasquato, który ma zastąpić Odjidję-Ofoe. Piłkarz we wtorkowe popołudnie stawi się na rozmowach kontraktowych, a potem przejdzie testy medyczne, po których stronom przyjdzie już tylko parafować kontrakt.
Pasquato ma być pozyskany z Juventusu Turyn na zasadzie transferu definitywnego.
Źródło: niezalezna.pl
#Cristian Pasquato
#Armando Sadiku
mch