W piątek 22 marca gubernator Kaliforni Gavin Newsom wprowadził stan wyjątkowy. Dotyczy on jednak nie sytuacji na granicy z Meksykiem, która nadal jest napięta, ale wydarzeń związanych z pożarami, które dotknęły Kalifornię w zeszłym roku. Specjalnie dla Niezależna.pl korespondencję z Los Angeles przekazała Małgorzata Schulz.
We wtorek, 26 Marca Kongres będzie chciał odrzucić weto Prezydenta Donalda Trumpa dotyczące Stanu Wyjątkowego na granicy z Meksykiem. Wprowadzanie jakiegokolwiek stanu wyjątkowego wiąże się z otrzymaniem środków finansowych na ten cel z funduszy federalnych oraz stanowych.
Pożary w 2018 roku były największymi w historii tego stanu: w Capm Fire zgięło 85 osób, łącznie ponad 100.
Już w tym roku w 113 pożarach spłonęło ponad 600 akrów ziemi – podają oficjalne rządowe statystyki (ca.gov – cal fire).
Jak stwierdził prezydent Trump w oświadczeniu wysłanym do swoich zwolenników, dokończy budowę muru na granicy z Meksykiem, tak jak to obiecał swoim wyborcom.
Sytuacja w Kalifornii jest bardziej niż wyjątkowa, ponieważ od piątku mamy tutaj dwa stany wyjątkowe! - zaznacza w korespondencji dla Niezalezna.pl Małgorzata Schulz.
„Czy wprowadzenie stanu wyjątkowego przez gubernatora Kalifornii akurat w tym momencie jest częścią walki politycznej? Może się okazać, że prawnie nie jest możliwe ogłoszone dwóch stanów wyjątkowych. Z racji tego, że jest to zupełnie nowa sytuacja nie ma jeszcze analiz na ten temat! Mieszkańcy Kalifornii mogą mieć tylko nadzieje, że sytuacja kryzysu na granicy wyjaśni się ostatecznie we wtorek, po głosowaniu Kongresu nad odrzuceniem prezydenckiego weta”
– informuje Małgorzata Schulz.
OBEJRZYJ całą korespondencję prosto z Los Angeles specjalnie dla czytelników Niezależna.pl: