- Po tym, co się dzieje, po tym, jak brutalnie jesteśmy atakowani, można się spodziewać, że takie są zamiary oponentów, żeby kampanię prowadzić w taki sposób. Zapewniam jednak, że my się nie damy i będziemy po prostu narzucali inne, wyższe standardy - mówi Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, szefowa sztabu wyborczego Andrzeja Dudy, w rozmowie z Lidią Lemaniak z "Gazety Polskiej Codziennie".
Czy wchodząc w wielką politykę, spodziewała się Pani aż takiego hejtu i fake newsów? Mam na myśli ostatnią publikację „Gazety Wyborczej”.
Rzadko człowiek spodziewa się ataku, jeśli jest on zupełnie bezprawny albo narusza prawo do prywatności i bezpieczeństwa rodziny. Nie spodziewa się tego od dziennikarzy, bo w stosunku do nich panuje powszechne przekonanie o misyjności tego zawodu i wartościach, jakie powinien ze sobą nieść, a przynajmniej o neutralności publikacji i rzetelności. Absolutnie nie spodziewałam się, że „Gazeta Wyborcza” może doprowadzić do tego, iż w artykule sprawca, czyli osoba, która w nocy napadła na dziecko i matkę, zostanie przedstawiony jako bohater. Jestem zaskoczona, że można w ogóle porównywać matkę broniącą w nocy dziecka, ze sprawcą, który dokonuje takiej napaści, i eksponować, naśmiewać się z tego, w jaki sposób matka broni własnego dziecka. Tytuł tego tekstu był jednoznaczny. Jeśli chodzi o standardy dziennikarstwa, to ten artykuł jest właściwie nawoływaniem do stosowania przemocy. To jest coś, czego absolutnie nie akceptuję, tym bardziej że człowiek, który dokonał napaści, jeszcze przez wiele dni później nas hejtował. Osoba, która dokonała ataku, jest znana ze swojej działalności, wielokrotnie była opisywana w mediach. Nie mam wątpliwości, że była to po prostu prowokacja, a całe to wydarzenie było po prostu zaplanowane.
„By zaatakować prezydenta, uderza się w jego pomocników” – powiedziała Pani w mediach tuż po publikacji „Gazety Wyborczej”. Czy spodziewa się zatem Pani, że ta kampania będzie tak wyglądała?
Po tym, co się dzieje, po tym, jak brutalnie jesteśmy atakowani, można się spodziewać, że takie są zamiary oponentów, żeby kampanię prowadzić w taki sposób. Zapewniam jednak, że my się nie damy i będziemy po prostu narzucali inne, wyższe standardy, że uda nam się doprowadzić do tego, że Polacy sami będą w tej kwestii interweniowali. Mam nadzieję, że uda się wymóc pewne standardy, a jeśli ludzie ponad podziałami zażądają tego od polityków, to tym bardziej jest to możliwe.
Kiedy pan prezydent ogłosi swoje hasło wyborcze?
W najbliższym czasie odbędzie się konwencja programowa, na której zostanie ogłoszone hasło Andrzeja Dudy. Na razie hasłem wyborczym jest to ogłoszone na konwencji 15 lutego, czyli: „Niech żyje Polska!”.
Czy Andrzej Duda ma zamiar stanąć do debaty z innymi kandydatami na prezydenta przed I turą wyborów?
Tak. Pan prezydent zawsze był otwarty na debaty i rozmowy, w tej kwestii nic się nie zmieniło.
Według sondaży ok. 12 proc. Polaków nie jest zdecydowanych, na kogo oddać swój głos w wyborach prezydenckich, a mogą oni przesądzić o ich wyniku. Jak sztab Andrzeja Dudy ma zamiar przekonać niezdecydowanych wyborców do tego, aby oddali głos właśnie na pana prezydenta?
Będziemy mieli najlepszy program. Dotychczasowa pięcioletnia kadencja prezydenta Andrzeja Dudy pokazała, iż jest on kandydatem koncyliacyjnym. Prezydent może jeszcze wystąpić z różnymi inicjatywami i nie muszą to być inicjatywy ustawodawcze. Chciałabym, żeby w kampanii jego rola była – jak do tej pory – aktywna w tych ważnych, narodowych sprawach, w których nie powinno być rozwarstwienia na partie. To prezydent nada im ton. To mogą być kwestie związane ze służbą zdrowia, nie tylko Narodowa Strategia Onkologiczna, lecz także Narodowa Strategia Kardiologiczna.