Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, w mocnych słowach ocenił raport Najwyższego Izby Kontroli dot. organizacji wyborów korespondencyjnych. - Władze państwa musiały podejmować decyzję związane z przestrzeganiem konstytucji, demokracji, a równocześnie z narastająca wtedy pandemią - ocenił.
Prezes NIK Marian Banaś zaprezentował w czwartek raport Najwyższej Izby Kontroli dotyczący przygotowań do wyborów korespondencyjnych prezydenta RP, które miały się odbyć 10 maja 2020 r. Według NIK nie było podstaw prawnych do tego, żeby prezes Rady Ministrów wydawał jakiekolwiek polecenia Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych związane z wykonaniem i realizacją wyborów prezydenckich 10 maja ub.r. Izba skierowała do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z organizacją wyborów przez zarządy Poczty Polskiej i PWPW.
Ryszard Terlecki przed posiedzeniem Komitetu Politycznego PiS został zapytany przez dziennikarzy, czy w związku z raportem NIK premier Mateusz Morawiecki powinien podać się do dymisji.
- Nie. To jakaś kompromitacja NIK. Nikt nie może opierać się na jakiś opozycyjnych gazetkach. Ta sytuacja, w której władze państwa musiały podejmować decyzję związane z przestrzeganiem konstytucji, demokracji, a równocześnie z narastająca wtedy pandemią wymagały nadzwyczajnych działań, ale oczywiście zgodnych z prawem
- odpowiedział szef klubu PiS.
W czwartek Centrum Informacyjne Rządu wydało oświadczenie dotyczące raportu NIK.
"Wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem – świadczy o tym wiele ekspertyz prawnych, którymi dysponuje KPRM. Premier i szef KPRM stali na straży Konstytucji RP" - oświadczyło CIR.
Jak podkreślono w komunikacie CIR, wszelkie działania premiera i szefa jego kancelarii miały na celu przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym terminie.