Według portalu "Nowości Dziennik Toruński", część niemedycznych pracowników Uniwersytetu Mikołaja Kopernika miała zostać zaszczepiona przeciw COVID-19. Wśród nich znalazł się poseł PiS i jednocześnie pracownik naukowy UMK Zbigniew Girzyński. On sam we wtorek potwierdził te doniesienia. Zapewnił, że postąpił zgodnie z przepisami.
Girzyński oświadczył, że 22 grudnia ub.r. dostał tak jak inni pracownicy UMK list od rektora uczelni dotyczący możliwości objęcia pracowników uczelni szczepieniami przeciwko COVID-19. Poseł zaznaczył, że o tym, iż dopełnił określonych w liście formalności i zgłosił się, poinformował w mediach społecznościowych, "zachęcając także innych do takiej postawy", a następnie postępował, "jak inni pracownicy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu".
Decyzją prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego został zawieszony w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości.
Podczas konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski potwierdził, że doszło do naruszenia zasad szczepień na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.
- Rektor wpisał osoby nieuprawnione na listę szczepień dla grupy 0 - przyznał Niedzielski, zapowiadając, że na uczelni zostanie przeprowadzona kontrola NFZ oraz ministerstwa edukacji i nauki:
"Minister Czarnek skoncentruje się na kontroli związanej z nadzorem na uczelni"
Wcześniej szczepionkowy skandal wybuchł na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, gdy okazało się, że szczepieni byli celebryci, zarejestrowani jako pracownicy niemedyczni szpitala.
O zaszczepieniu przeciwko COVID-19 informował m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD, Leszek Miller. Szczepionkę otrzymali też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, Michał Bajor i Radosław Pazura, satyryk Krzysztof Materna i dyrektor programowy TVN Edward Miszczak oraz inne osoby związane z tą telewizją - Katarzyna Kieli czy Mariusz Walter. Na liście znaleźli się też biznesmeni, m.in. małżeństwo Grycanów, które przyjęło już drugą dawkę szczepionki.