- Stara UE potraktowała kraje Europy Środkowo-Wschodniej, czyli również nasz, w sposób upokarzający. Od dawna mówi o tym, że może kiedyś trzeba byłoby te dopłaty [dla rolników] wyrównać, ale kolejne "siedmiolatki" się toczą i efektów nie ma - powiedział w rozmowie z reporterką portalu niezalezna.pl, Lidią Lemaniak, Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa.
Lidia Lemaniak, Niezależna.pl: Prezes PiS Jarosław Kaczyński na dzisiejszej konwencji programowej partii zadeklarował, że dopłaty do hektara dla polskich rolników będą na poziomie europejskim. Jaka w tej chwili - mniej więcej - jest różnica w dopłatach między rolnikami polskimi a zachodnimi?
Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa: Dopłaty są bardzo zróżnicowane. Ludzie nie do końca wiedzą, jak te płatności są wyliczane. To nie jest tak, że to jest dopłata tylko do hektara. Są dwa systemu płatności w UE - pierwszy - całe płatności rozłożone na wszystkie uprawnione hektary, a drugi - to płatności do różnych sektorów rolniczych, tylko że te dodatkowe płatności, np. do uprawy winogron, do uprawy cytrusów, oliwek - uśrednia się na hektary. My mamy dużo niższe dopłaty, niż np. w Niemczech. Holandii, Danii, również w krajach południa Europy, gdzie mają specjalne dopłaty do oliwek, owoców cytrusowych czy wina.
Mamy wyższe dopłaty niż np. kraje nadbałtyckie, Bułgaria i to jest problem nie tylko nasz. Stara UE potraktowała kraje Europy Środkowo-Wschodniej, czyli również nasz, w sposób upokarzający. Od dawna mówi o tym, że może kiedyś trzeba byłoby te dopłaty wyrównać, ale kolejne "siedmiolatki" się toczą i efektów nie ma. Ta deklaracja prezesa Kaczyńskiego, że koniec ustępowania - wykorzystaliśmy wszystkie i prawne, i polityczne możliwości walki o wyrównanie tych dopłat, co najmniej do średniej europejskiej - to jest twarde zobowiązanie w czasie negocjacji z UE.
Prawo i Sprawiedliwość słynie z tego, że dotrzymuje słowa i jest partią wiarygodną. W jaki sposób chcą Państwo dokonać tego, co dzisiaj w stosunku do rolników zadeklarował pan prezes Kaczyński?
Będziemy twardo negocjować. W tej chwili wstrzymano prace nad wspólną polityką rolną, czekamy na komisarza i jest duża nadzieja, że będzie nim Polak, jeżeli Polacy nie będą go blokowali w PE - europosłowie z totalnej opozycji, bo to oni mogą mu najbardziej zaszkodzić. Byłoby to duże uznanie dla polskiego rolnictwa i byłby to człowiek z naszej części Europy, który rozumie to wszystko, co działo się na poziomie nierównego traktowania. Dla mnie jest to bardzo ważne, bo to wszystko pokazuje, że rolnictwo jest dla Prawa i Sprawiedliwości bardzo ważne.
Wielokrotnie słyszeliśmy, że teka komisarza UE ds. rolnictwa jest jedną z najważniejszych dla Polski. Dlaczego jest ona tak ważna i czy pan Janusz Wojciechowski jest najlepszym z możliwych kandydatów?
Wspólna polityka rolna jest najważniejszą polityką w UE - idzie na nią ok. 40 proc. unijnego budżetu. Nie jest łatwo zarządzać rolnictwem w tylu krajach. gdzie w każdym specyfika jest inna - są inne uprawy itp. To jeden z najważniejszych komisarzy. Jeśli zostanie nim Polak to już jest to sukces, a jeśli jeszcze będzie to Janusz Wojciechowski, który jest nie tylko doświadczonym politykiem w UE, ale działał też wiele lat w polityce krajowej. Jego wizja wsi jest bardzo bliska mojej - rolnictwo zrównoważone, szanujące przyrodę, troszczące się o klimat, wody, gleby, ale oparte o mniejsze, rodzinne gospodarstwa, którym trzeba pomagać, mają to być też gospodarstwa produkcyjne.
Często lekceważy się godność mieszkańców wsi, a wieś w historię wniosła ogromny wkład - w kulturę, w walkę o wolność. Wsi trzeba pomagać też z bardzo ważnego powodu - jest bardzo ważna dla polskiej gospodarki. Wieś jest większą szansą dla Polski, a nie obciążeniem.