Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Rdesiński: Nie wszystkim odpowiada to, że Polska zaczyna się promować

O kulisach funkcjonowania Polskiej Fundacji Narodowej, problemach, jakie napotyka w swojej działalności, i o wyjątkowej misji kreowania wizerunku Polski za granicą opowiada prezes PFN Filip Rdesiński. Rozmawia Jakub A. Maciejewski

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
Tomasz Hamrat/Gazeta Polska

Jak Polska Fundacja Narodowa zamierza bronić polskiego wizerunku za granicą?
Przede wszystkim powinniśmy zmienić sposób myślenia z defensywnego na ofensywny. To oznacza w pierwszej kolejności stworzenie spójnej narracji i jej szeroką promocję. Użycie nowoczesnych kanałów komunikacji. Wszystko po to, aby dotarła ona do jak najszerszego grona odbiorców i zakorzeniła się w ich sposobie myślenia o Polsce. To jest skuteczniejsze niż szarpanie się z przypadkami fake newsów – czy to powstałych w wyniku złej woli, czy z braku wiedzy. Większość nieprawdziwych informacji o Polsce powstaje ze zwykłej ignorancji.
 
I wtedy wystarczy poprosić o sprostowanie?
Jeśli ktoś nie fałszuje obrazu Polski celowo, to wysłanie materiałów informacyjnych do redakcji zazwyczaj pomaga. Tak było w wypadku Andrei Mitchell z telewizji MSNBS, która podczas lutowej Konferencji Bliskowschodniej w Warszawie pomyliła wydarzenia z czasów okupacji niemieckiej i przypisała Polakom zbrodnie – a po otrzymaniu właściwych danych przeprosiła i sprostowała swoją wypowiedź. Żadna redakcja nie chce być posądzana o rozpowszechnianie fake newsów. Dlatego wobec takiego autora, który rozpowszechnia o Polsce nieprawdziwe informacje, nie wytaczamy od razu „ciężkich dział”, bo wyciągnie on kolce jak jeż i zamknie się na prawdę.
 
Jaki więc, w największym skrócie, powinien być przekaz o Polsce?
Najlepiej na to pytanie odpowiedzieć, analizując wrażenia Petera Greenberga, amerykańskiego producenta i reżysera, który nakręcił z nami film „Poland –The Royal Tour”. Wiemy, jak myślał o Polsce, zanim do nas przyjechał, i co go zachwyciło, gdy dogłębnie poznał nasz kraj i jego specyfikę. Po pierwsze, zaskoczyło go to, że Polska nie znajduje się na liście głównych kierunków proponowanych przez biura podróży. Greenberga zachwyciła nasza przyroda. Piękne puszcze, jeziora, plaże w Łebie i uroda Tatr. Także niezliczona liczba zabytków, głównie zamków i kościołów. Był zdziwiony, jak czystym i niezaśmieconym krajem jesteśmy, a zwiedził ich wiele. Był uwiedziony tym, jak dynamicznie rozwijającym się społeczeństwem są Polacy. Jak mocno inwestujemy w nowoczesną technologię i edukację. Tym, co zrobiło na nim największe wrażenie, było jednak bogactwo naszej historii.
 
A jaką wiedzę miał Greenberg przed odwiedzeniem Polski?
Z jakichś względów był przekonany, że jesteśmy nudnym, równinnym krajem rolniczym, a z czasów zimnej wojny kojarzył nas jako kraj szary i ponury. Nie wiedział, że mamy góry, i to tak piękne. W rozmowach z nim przewijały się wątki związane ze zbrodnią w Jedwabnem. Dlatego konieczne było zabranie go do Muzeum Polaków Ratujących Żydów w czasie II wojny światowej w Markowej. Historia rodziny Ulmów zrobiła na nim olbrzymie wrażenie. Był nią bardzo poruszony.
 
I już? Wystarczy pokazać Polskę?
Najskuteczniej przekonać kogoś do tego, co mówimy, unaoczniając to. Inaczej mamy tylko słowo przeciwko słowu. I nie zawsze nasze musi wydać się rozmówcy bardziej wiarygodne. Dlatego zapraszamy liderów opinii z innych krajów, którzy na własne oczy przekonują się o walorach Polski. Nie tylko w kwestii historii, nowoczesności, ale na przykład bezpieczeństwa. Kto spacerował po przedmieściach Paryża i Neapolu, a później przeszedł się po Warszawie, ten wie, gdzie należy pilnować portfela albo gdzie nie chodzić, by nie stracić zdrowia. Przede wszystkim to Polacy powinni sobie zdać sprawę, że na wielu płaszczyznach nie wypadamy gorzej, a często dużo lepiej niż nasi zachodni partnerzy. Mamy jeszcze sporo nieuzasadnionych kompleksów. A nasi zachodni przyjaciele dużo zinternalizowanych mitów o Polsce. Choćby nawet o wilkach grasujących po ulicach. Dlatego nasz przekaz musi być kierowany zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz.
 
To znaczy, że jest bardzo wiele do zmiany.
Dobrej promocji kraju nigdy nie za dużo. Zarówno rozwinięte kraje zachodnie, jak i wzrastające tygrysy azjatyckie czy takie państwa jak Izrael, inwestują w to spore środki. Z jednej strony – musimy dotrzeć z prostym i pozytywnym przekazem do szerokich mas, które często nie mają jakiegokolwiek wyobrażenia o Polsce. Z drugiej strony – powinniśmy musimy pracować intensywnie z zagranicznymi elitami opiniotwórczymi. Dlatego tworzymy proste, intuicyjne spoty promowane w socialmediach i przygotowujemy wizyty studyjne, organizujemy debaty za granicą i realizujemy program 100/100, w ramach którego gościliśmy m.in. takie sławy jak twórca komputera osobistego Steve Wozniak, wielokrotny mistrz Formuły 1 Mika Hakkinen czy bardzo popularny Youtuber z USA – Casey Neistat.
 
Mam wrażenie, że działania PFN pod jednym względem przypominają aktywność wywiadu – są często tajne. Informację o filmie Greenberga opublikowaliście niemalże w przeddzień premiery, nie zapowiadacie także swoich następnych projektów.
Zarówno w działaniach public relations, jak i tych z obszaru dyplomacji największą część pracy stanowi to, czego nie widać. My poniekąd łączymy i jedno, i drugie. Skuteczność zależy tu często od możliwego efektu zaskoczenia. Ciekawe pomysły, know-how posiadają też swoją wartość. Ich ujawnienie może skutkować kradzieżą intelektualną. Proszę też pamiętać, że nie wszystkim musi odpowiadać to, że Polska posiada takie narzędzie promocji jak PFN. Istnieją grupy biznesowe czy niekoniecznie przyjazne nam państwa, dla których mocna pozycja Rzeczpospolitej, budowana także w oparciu o soft power i dobrą reputację, oznacza większe trudności w załatwianiu ich spraw. Nie zamierzamy im pomagać w podkładaniu nam nogi.
 
Finansujecie m.in. liczenie polskich strat wojennych w czasie II wojny światowej.
Nasi badacze zakończyli właśnie prace nad dokumentem opisującym to, o czym Pan mówi. Władzom RP zostawiamy wykorzystanie ich wyników zgodnie z interesem polskiej racji stanu. To są dane, które powinny być zgromadzone pół wieku temu. Teraz nadrabiamy zaległości. Finansujemy także wydanie książki profesora Bogdana Musiała, opisującej system prawny Generalnego Gubernatorstwa.
 
Mam wrażenie, że Pan Prezes dokonał nowego otwarcia PFN-u po poprzednich władzach, których działalność była powszechnie odbierana jako falstart.
Dobrą praktyką menedżerską jest nieocenianie swoich poprzedników – ani negatywnie, ani pozytywnie. Przypomnę, że poprzedni prezes Fundacji jest obecnie członkiem Zarządu i to wspólnie z nim budujemy sukces PFN. Ja jestem skoncentrowany na przyszłych projektach, a także na czymś więcej – na wyrabianiu know-how, zdobywaniu doświadczeń na polu przez wiele lat słabo zagospodarowanym.
 
Co jest największym problemem PFN?
Myślę, że pewien rodzaj łatki, którą nam się przykleja: niepotrzebnej instytucji. Próbujemy ją skutecznie zerwać. To wynik braku świadomości tego, czym rzeczywiście zajmuje się PFN. Próbuje się nas obarczać winą za zaniedbania szeregu innych instytucji, za nierealizowanie działań, które nie wpisują się w nasze cele. Dużym sukcesem jest to, że coraz mniej jest takich komentarzy. Zbieramy też ostatnio sporo pozytywnych ocen odnośnie do realizowanych przez nas projektów. To cieszy. Potrzeba jeszcze trochę czasu i kilku dobrych działań, aby zbudować w społeczeństwie świadomość wartości PFN.
 
Jakie kolejne duże przedsięwzięcie szykujecie w najbliższym czasie?
Przed nami ważne rocznice, do których przygotowujemy się już dziś. Najbliższa będzie 4 czerwca. Dużą akcję planujemy na 1 września. Niestety, nie możemy zdradzić jej szczegółów. Zdecydowaliśmy się też sfinansować festiwal Leopolda Tyrmanda w Nowym Jorku. Ten wspaniały pisarz jest idealnym symbolem polskiej kreatywności i odwagi, a program festiwalu imponuje różnorodnością artystów i form wyrazu. Niech Amerykanie zobaczą, że Polska to kraj ludzi pracowitych, zdolnych, odważnych i kreatywnych, jak Leopold Tyrmand.
 

Wywiad ukazał się w tygodniku "Gazeta Polska" Nr 21 z 22 maja 2019

 



Źródło: Gazeta Polska

#Filip Rdesiński #​Polska Fundacja Narodowa

Jakub A. Maciejewski