Poznański sąd nie zastosował tymczasowego aresztu dla dwóch osób podejrzanych w sprawie próby wyłudzenia 4 mln zł od firmy mleczarskiej. Prokuratura zapowiada złożenie zażalenia na tę decyzję. Wśród podejrzanych jest dziennikarz Paweł M. - związany m.in. ze środowiskiem "Gazety Warszawskiej".
Według ustaleń śledczych, szantażyści mieli grozić firmie opublikowaniem materiału prasowego nt. rzekomych nieprawidłowości w firmie. Grozi im kara do 15 lat więzienia.
Zarzuty usłyszały w sumie trzy osoby.
W przypadku dwóch podejrzanych prokurator wystąpił do sądu o tymczasowy areszt, argumentując to obawą matactwa oraz grożącą surową karą. Prokurator Łukasz Stanke z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu przekazał, że poznański sąd zdecydował o zastosowaniu wobec nich wolnościowych środków zapobiegawczych.
"Sąd uznał, że materiał dowodowy został w zasadzie skompletowany, podejrzani złożyli wyjaśnienia, nie ma więc potrzeby stosowania tymczasowego aresztu, bo nie istnieje obawa matactwa. Oczywiście złożymy zażalenie na to postanowienie, nadal uważamy, że taka obawa istnieje"
– powiedział prok. Stanke.
Sąd zdecydował o zastosowaniu wobec dwójki podejrzanych wolnościowych środków zapobiegawczych: dozoru policji, zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu, poręczenia majątkowego oraz zakazu kontaktu ze współpodejrzanymi i innymi ustalonymi świadkami.
Wobec trzeciej podejrzanej prokurator już wcześniej zastosował dozór i poręczenie majątkowe oraz zakaz opuszczania kraju.
Trzy osoby zatrzymano w poniedziałek. Przedstawiono im zarzuty dotyczące próby szantażu i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała na celu doprowadzenie firmy do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Wśród podejrzanych jest dziennikarz Paweł M.
Prokuratura podała, że podejrzani nie przyznają się do zarzucanych im czynów, złożyli też wyjaśnienia odbiegające od ustaleń wynikających z zebranego materiału dowodowego.
Śledczy zostali powiadomieni o próbie szantażu we wrześniu 2019 roku, po opublikowaniu w internecie filmu przedstawiającego rzekome przerabianie dat ważności w hurtowni mleczarskiej. Szef firmy powiadomił prokuraturę, że naciskano na niego, żeby zapłacił za niepublikowanie artykułu prasowego nt. rzekomych nieprawidłowości.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu wszczęła śledztwo w dwóch wątkach: próby szantażu i rzekomego przerabiania dat ważności. Pod koniec kwietnia umorzono postępowanie w części dotyczącej antydatowania produktów mleczarskich "wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego".
30 sierpnia 2015 roku Paweł M. pisał w „Gazecie Warszawskiej”:
„Sorry, ale spierdalajcie ze swoimi pejsowatymi roszczeniami do Merkelowej, a nawet i samego diabła, niewiele mnie to interesuje, tak samo jak problem sztucznie wzniecanego antysemityzmu, a od "złotego pociągu", jeśli faktycznie istniej się odpieprzcie, chyba że Wam wciąż mało. Zajudzać zatem będę: "chrzańmy Żydów i ich historyjkę"
– można przeczytać w artykule „Łowcy skarbów z pejsami! Jak długo Wam w tych tęgich łbach będzie się jeszcze przewracało?”. M. to dobry kolega dziennikarza Grzegorza Jakubowskiego, który też pisał w "Gazecie Warszawskiej", gdzie pojawiały się właśnie takie teksty jak ten powyżej. Jak informował jakiś czas temu portal ZycieStolicy.pl, Jakubowski został jednym z najnowszych "nabytków personalnych" Urzędu Dzielnicy Żoliborz.