"Bydgoszcz pokazała wówczas, że w Związku tkwi siła, potężna siła. Tego się najbardziej przestraszyli komuniści" - powiedział premier Mateusz Morawiecki, który przemawiał w Bydgoszczy w 40. rocznicę Bydgoskiego Marca. "Był on miesiącem przełomowym. Polacy ponownie zaufali fałszywym głosom komunistycznej władzy i już wkrótce mieli się przekonać co do błędu - mówił szef rządu. Premier, wraz z prezydentem Andrzejem Dudą i uczestnikami wydarzeń, złożyli kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym wydarzenie.
Premier nawiązał też do późniejszego stanu wojennego, którego "pierwszy akord niestety zabrzmiał tu w Bydgoszczy", jak powiedział. "Stan wojenny znaczony był krwią ofiar skrytobójczo zamordowanych przez Służbę Bezpieczeństwa, przez komunistów" - mówił szef rządu.
Bydgoszcz pokazała wówczas, że w Związku tkwi siła, potężna siła. Tego się najbardziej przestraszyli komuniści. Jak przypomniał pan prezydent, 27 marca doszło do największego w historii Polski, większego nawet niż w sierpniu roku poprzedniego, strajku ostrzegawczego. Trzy dni później miał nastąpić strajk generalny, który został odwołany i do dziś działacze "Solidarności" i historycy spierają się, jak potoczyłyby się losy naszej ojczyzny, gdyby 30 marca doszło do tego strajku generalnego
- powiedział Mateusz Morawiecki.
Podczas przemówienia i składania kwiatów przez Mateusza Morawieckiego i Andrzeja Dudę próbowano zakłócać wydarzenie. Słychać było okrzyki m.in. "Przecz z kaczorem-dyktatorem" oraz "Andrzej Duda będzie siedział". Puszczano również odgłosy syreny alarmowej.
19 marca 1981 r. w sali sesyjnej Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy zjawiła się grupa związkowców, którzy przyszli przedstawić postulaty uczestników trwającego od trzech dni w mieście strajku chłopskiego, domagających się m.in. rejestracji NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność".
Działacze zostali siłą wyprowadzeni z budynku przez funkcjonariuszy Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej (ZOMO). Trzech działaczy - przewodniczący Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ "Solidarność" Jan Rulewski, działacz związku Mariusz Łabentowicz i działacz chłopski Michał Bartoszcze zostali dotkliwie pobici i trafili do szpitala.
Jednak odstąpiono od usunięcia strajkujących działaczy chłopskich z bydgoskiej siedziby WK ZSL i podjęto z nimi rozmowy. Ostatecznie rozmowy zakończyły się 17 kwietnia 1981 r. zawarciem tzw. porozumienia bydgoskiego, w którym władze zobowiązały się m.in. do zalegalizowania rolniczej Solidarności. Do rejestracji NSZZ RI "Solidarność" doszło 12 maja 1981 r.
Wydarzenia bydgoskie zapoczątkowały największy kryzys między władzą i Solidarnością przed stanem wojennym.