Ogień w hali produkcyjnej w Chorzowie pojawił się wczoraj rano. Spłonął praktycznie cały dach obiektu, który miał wymiary 20 na 50 metrów i wysokość 4 metry. Podczas dogaszania terenu znaleziono ciało mężczyzny. Miał on ranę postrzałową głowy.
Pożar, o którym zgłoszenie napłynęło ok. godz. 6. Rano w poniedziałek, po ok. 3 godzinach akcji był już opanowany. Zgodnie z informacją chorzowskich samorządowców po godz. 9 strażacy dogaszali już pogorzelisko.
Dziś RMF24.pl podało informację o znalezionym na miejscu ciele. Natrafili na nie strażacy, którzy wczoraj wieczorem przeszukiwali spaloną halę. Jest to prawdopodobnie właściciel firmy, która wynajmowała magazyn.
„Ciało mężczyzny znajdowało się pod zawalonymi częściami dachu hurtowni oraz belami z materiałami. Szukanie śladów w tym miejscu jest utrudnione, bo hala spłonęła doszczętnie” – czytamy.
"Prowadzimy to postępowanie dwutorowo – po pierwsze w kierunku przestępstwa sprowadzenia pożaru budynku, a po drugie - doprowadzenia tego mężczyzny do targnięcia się na własne życie"
- powiedział szef Prokuratury Rejonowej w Chorzowie Cezary Golik. Jak zaznaczył, postępowanie jest na wstępnym etapie i samobójstwo jest tylko jedną z wersji branych pod uwagę. "Są okoliczności, które na to wskazują, natomiast nie odrzucamy na ten moment żadnego innego wariantu, jest na to za wcześnie" - podkreślił.
Jak przekazały wcześniej władze Chorzowa, w objętym pożarem budynku było trzech najemców: warsztat samochodowy, hurtownia tekstyliów oraz firma produkująca wentylatory. Mężczyzna znaleziony w pogorzelisku wynajmował jeden z lokali mieszczących się w hali - zajmował się handlem materiałami tekstylnymi i to tam znajdowało się źródło ognia.
Według doniesień prasowych, 40-latek miał ranę głowy, prawdopodobnie postrzałową, a kilka godzin przed śmiercią wysłał partnerce SMS, że rozstaje się z nią. Prokuratura nie chce się na razie odnosić do tych informacji. Prok. Golik potwierdził zarazem, że na zwłokach mężczyzny ujawniono także obrażania, które prawdopodobnie nie powstały w wyniku działania ognia, miały one charakter mechaniczny. Nie ujawnił, że czy na miejscu pożaru znaleziono broń palną. Sekcja zwłok została już zlecona, ale nie została jeszcze przeprowadzona.
Jak zaznaczył prok. Golik w śledztwie konieczne jest też m.in. przesłuchanie świadków, zasięgnięcie opinii biegłego z zakresu pożarnictwa, który ma wskazać przyczynę powstania pożaru czy analiza zapisów monitoringu.
"Z każdym dniem ten obraz całej sytuacji będzie pełniejszy, ale to wymaga czasu"
- wskazał.
St. asp. Sebastian Imiołczyk powiedział po południu, że w miejscu pożaru nadal trwają oględziny i będą prowadzone prawdopodobnie jeszcze wiele godzin.
"Przed osobami, które są na miejscu jest jeszcze ogrom pracy, trzeba dokładnie sprawdzić pogorzelisko, przerzucając nadpalone elementy" - powiedział policjant.