Mam nadzieję, że podczas piątkowych manifestacji nie będzie zatrzymań i policja nie pójdzie na zwarcie - mówiła w piątek rzeczniczka Lewicy Anna Maria Żukowska. Zadeklarowała też pomoc posłów jej ugrupowania ewentualnym zatrzymanym.
Piątek będzie kolejnym dniem protestów po wydanym w zeszłym tygodniu przez TK orzeczeniu, w którym Trybunał za niekonstytucyjny uznał przepis tzw. ustawy aborcyjnej z 1993 r., dopuszczający przerwanie ciąży z powodu ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. W niedzielę przeciwnicy wyroku TK demonstrowali m.in. przed i w samych kościołach. Na elewacjach niektórych świątyń pojawiły się hasła wzywające do legalizacji aborcji.
Rzeczniczka Lewicy na konferencji prasowej przed Sejmem zapowiedziała, że posłanki będą wykorzystywać swoje immunitety, aby pomagać tym z demonstrujących podczas piątkowej manifestacji, którzy zostaną na niej zatrzymani w sposób nieprawidłowy i wyciągnięci z tłumu. "Będziemy chronić wszystkich, którzy będą tego potrzebowali" - zapowiedziała.
"Mam nadzieję, że tych zatrzymań nie będzie, że policja nie pójdzie na zwarcie i nie będzie chciała być ikoną reżimu, bo wtedy takie zdjęcia będą porównywalne ze zdjęciami, które mieliśmy okazję oglądać na Białorusi"
- mówiła Żukowska. "Myślę, że Polska Policja ma na tyle rozumu, wierzę w to głęboko, znam wielu uczciwych, mądrych policjantów i policjantki, że nie będą chcieli tak zostać zapamiętani" - podkreśliła.
Żukowska poinformowała także, że rozpoczyna się rejestracja społecznego komitetu, który będzie zbierał podpisy pod obywatelskim projektem legalizującym aborcję. Oprócz posłanek Lewicy będą je zbierać także m.in. Ogólnopolski Strajk Kobiet, Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Rzeczniczka na konferencji odpowiedziała także na propozycję prezydenta Andrzeja Dudy, który przygotował projekt zmian w tzw. ustawie antyaborcyjnej. Jak głosi jego oświadczenie, propozycja, uwzględniając wskazania TK, przewiduje wprowadzenie nowej przesłanki przywracającej możliwość przerwania ciąży jedynie w przypadku wystąpienia tzw. wad letalnych.
Posłanka oceniła, że prezydent odezwał się w tej sprawie za późno. "Trzeba było myśleć wcześniej, trzeba było rozmawiać ze swoimi kolegami i koleżankami, trzeba było słuchać żony i córki i tego, co mówiły, a teraz pańska propozycja to jest coś, co jest nie do zaakceptowania. Po prostu jest to wymysł wzięty z sufitu i mówimy tej propozycji: +Nie+" - dodała.