- W Polsce nie odnotowano żadnego przypadku, w konsekwencji którego należałoby podejmować takie decyzje, jak wstrzymanie szczepienia preparatem Astra Zeneca. Z kolei Wielka Brytania, gdzie zaszczepiono tą szczepionką 11 mln osób, ma jednoznacze stanowisko i nie rekomenduje wstrzymywania szczepień - stwierdził dzisiaj w Polski Radiu 24 Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera, pełnomocnik rządu ds. Narodowego Programu Szczepień.
W poniedziałek szczepienia przeciw Covid-19 preparatem AstraZeneca zawiesiły Niemcy, Włochy, Francja i Hiszpania. Stosowanie tych szczepionek już wcześniej zawiesiło kilka innych krajów - w tym Dania i Norwegia, gdzie w kilku przypadkach po podaniu leku wystąpiły ciężkie zakrzepy krwi.
Polska na razie nie zdecydowała o wstrzymaniu szczepień preparatem AstraZeneca. W tej sprawie w czwartek ma zebrać się Europejska Agencja Leków.
- Polska nie podjęła decyzji dot. wstrzymania szczepień. Żaden kraj nie wycofał szczepionki AstryZeneki z użytku, tylko wstrzymał szczepienia na czas wyjaśnienia niepożądanych odczynów poszczepiennych, które wystąpiły u kilku osób. W żadnym z tych przypadków nie uzasadniono, że problemy były bezpośrednią konsekwencją podania szczepionki. Wskutek pewnej ostrożności, może nadmiernej, kilkanaście krajów podjęło taką decyzję - powiedział w Polskim Radiu 24 Michał Dworczyk, pełnomocnik rząd ds. Narodowego Programu Szczepień.
- U nas wydany został komunikat Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, że w Polsce nie odnotowano żadnego przypadku, w konsekwencji którego należałoby podejmować takie decyzje, jak wstrzymanie szczepienia preparatem Astra Zeneca. Z kolei Wielka Brytania, gdzie zaszczepiono tą szczepionką 11 mln osób, ma jednoznacze stanowisko i nie rekomenduje wstrzymywania szczepień
- dodał.
Szef Kancelarii Premiera był pytany także o przyszłość szpitali tymczasowych w świetle niedawnej krytyki ze strony polityków opozycji, którzy zarzucają, że kosztują one zbyt drogo.
- Ja mam wrażenie, że mamy do czynienia wręcz z szaleństwem lub wyjątkowym cynizmem. Kiedy szpitale tymczasowe były budowane, opozycja grzmiała, że są one niepotrzebne, że są to wyrzucone pieniądze. (...) Dzisiaj ci sami ludzie wykrzykują: "gdzie jest 1200 miejsc w szpitalu na Stadionie Narodowym". Utrzymywaliśmy część szpitali na poziomie podstawowym funkcjonowania, było tam kilkudziesięciu pacjentów i personel, które zapewniał jego działania. Dziś, kiedy napływają kolejni pacjencji, zatrudniani są w szpitalach tymczasowych kolejni lekarze, pielęgniarki, ratownicy i zwiększany jest stan obłożenia tego obiektu - wskazał Dworczyk.
Dodał, że sukcesywne angażowanie większej liczby personelu wraz ze wzrostem liczby pacjentów dzieje się także w innych szpitalach tymczasowych.