Krzysztof Kleszcz, który kocha polskie góry, wyśmiewa wizję Taco Hemigwaya, według której nasz kraj to „pstrokate” bloki, opalone na sino kobiety, a „narodowe barwy mamy jak Santa Claus”. Odpowiedzi udzielił mu z perspektywy pola namiotowego w Ustrzykach Górnych: „Nocą gwiazdy na polu w Ustrzykach powiedziały mi/ złość to nie oś, wokół której mam tańczyć tango-figo fago/ nabzdyczony z odwróconym krzyżem, flagą”.
Polski rap powstawał w latach 90. w blokach, tymczasem Taco Hemingway wyraźnie kpi z bloków i kibiców piłkarskich. - Mieszkałem w bloku przez całe swoje lata młodzieńcze, a potem się przeniosłem na wieś. Widzę w nim kogoś, kto może zawziął się, może próbuje ugrać jakiś biznes – mówi Krzysztof Kleszcz, który w 2017 r. wygrał konkurs na poemat o Łodzi, wygrywając spośród 54 autorów. O swoim kibicowaniu Widzewowi Łódź pisze w jednym z wierszy: „Pierwsza myśl z dzieciństwa: strzał Surlita w poprzeczkę! Pępek świata. Tu być! Trzęsący się autobus, wieże Widzewa…”.
Zapewne Taco Hemigway będzie usiłował przedstawiać się jako krytyk polskich wad, nawiązujący do tradycji autorów, którzy z nimi walczyli, ale to zwyczajna bzdura. Wyśmiewanie polskiej flagi „narodowe barwy mamy jak Santa Claus” to nie żadna krytyka, a demonstrowanie niechęci o polskości. Kleszcz odpowiada mu, odwołując się do symboliki Krzyża:
Patrzę na mapę. Czuję związek
z każdą kropką, niebieską wstążką.
Lubię legendę i skalę.
Codziennie się wpatruję, trochę jak cielę,
trochę jak pielgrzym u świętego obrazu.
Jeżdżę palcem: najpierw A1, później A2.
Niezwykła rozmowa i odpowiedź poety na utwór Taco Hemingwaya , czyli piosenka „Polskie tango 2.0” jest na początku rozmowy, od 01:18