Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Podprogowy atak Rosji na granice Zachodu. Herman: Chcą wygrać bez oddania strzału

Śmierć polskiego żołnierza Mateusza Sitka na granicy to część obrazu większej całości. Trwa atak hybrydowy Rosji i jej sojuszników na Zachód. W zasadzie atak hybrydowy Rosji na Zachód trwa od co najmniej 10 lat. Mówimy de facto o agresji zbrojnej, ale podprogowej na tyle, że trudno ją udowodnić. To odmiana terroryzmu, czyli broni słabych państw. Ostatnio jednak atak hybrydowy Rosji na Zachód coraz mocniej się nasila. Jedni analitycy uważają, że to wstęp do większej wojny, inni, że wprost przeciwnie, mówią o przygotowaniach do negocjacji o nowym porządku świata – w tle pobrzmiewa obawa o powtórkę z resetu.

Granica Polski
Granica Polski
twitter.com/Straz_Graniczna - twitter.com/Straz_Graniczna

Tylko w ostatnich tygodniach – oprócz śmierci polskiego żołnierza na granicy i nasilenia ataków hybrydowych migrantów na granicę Polski, najpewniej przygotowywanych przez Łukaszenkowskie KGB i służby Władimira Putina – nastąpiło usuwanie boi przez Rosjan na rzece granicznej z Estonią. Podobny atak hybrydowy z użyciem migrantów trwa na granicy z Finlandią.

Euro 2024 i igrzyska na celowniku

W Polsce i innych krajach europejskich zatrzymywani są ludzie podejrzani o akcje sabotażowe na rzecz Rosji. Mówi się o planowanych podpaleniach i innych zamachach nie tylko na obiekty wojskowe, również cywilne. Służby niemieckie i francuskie nie ukrywają, że przygotowują się na wszelkie, nawet najgorsze scenariusze podczas piłkarskich mistrzostw Euro 2024 oraz letnich igrzysk olimpijskich w Paryżu. Zresztą sam prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział tajemniczo, że igrzyska zagrożone są z powodu Rosji. Jednocześnie reżimy Władimira Putina i Alaksandra Łukaszenki ogłaszają najgłośniej, jak się da, że prowadzą ćwiczenia z użyciem broni jądrowej, co też jest elementem nacisku. A wszystko to dzieje się podczas największych manewrów NATO od zakończenia zimnej wojny, czyli Steadfast Defender. Putin i jego instrument – Łukaszenka – nie są w stanie i nawet nie zamierzają dokonywać otwartej agresji na terytorium NATO w trakcie ćwiczeń. Starają się zatem zademonstrować światu, że są w stanie realnie zagrażać granicom w Europie, więc trzeba się z nimi liczyć. Próbują przy tym zastraszyć opinię publiczną, by naciskała swoich polityków na negocjacje pokojowe na warunkach Moskwy. To dla Putina ważne, zwłaszcza w kontekście wyborów do Parlamentu Europejskiego i kształtowania się polityki UE w nowej kadencji.

Wreszcie, Moskwa testuje, co może zrobić NATO w wypadku takiego ataku. I wnioski nie są optymistyczne dla Zachodu. O ile występuje gotowość do odparcia pełnoskalowego ataku ze strony Kremla, o tyle nie ma opracowanych planów na wypadek agresji hybrydowej. Świadczy o tym kłótnia między polskimi politykami po śmierci polskiego żołnierza Mateusza Sitka. Spór jest o to, jak mundurowi powinni się bronić na granicy: czy strzelać, czy tylko odstraszać, pojawiają się coraz to nowsze propozycje. Tymczasem szczegółowe procedury powinny funkcjonować od dawna na poziomie NATO. Budujmy kolejne umocnienia na granicy wschodniej, ale jest to działanie reaktywne. 

Zgoda dana Ukrainie na niszczenie celów wewnątrz Rosji i dostarczanie Kijowowi rakiet dalekiego zasięgu takich jak ATAMCS, a już niedługo samolotów F-16 i Mirage, są z pewnością odpowiedzią na rosnącą agresję Kremla. Podobnie należy traktować zapowiedzi wysłania wojsk na Ukrainę, co zgłasza prezydent Francji Emmanuel Macron. Nawet jeśli w najbliższym czasie żadnych wojsk nie zobaczymy na froncie ukraińskim, to jest to postawa proaktywna, która zmusza Kreml do wahania. Gdyby nie démarche Macrona, z pewnością sytuacja byłaby o wiele gorsza. Kraje bałtyckie obawiają się szantażu atomowego Putina ciągle wobec nich stosowanego.

Najgorsze jest to, że Putin z Łukaszenką nie zaprzestaną nękania nas i innych państw. Wojna hybrydowa będzie się zaostrzać. I musimy jako Zachód być gotowi na naprawdę dużego kalibru akcje, wymierzone w funkcjonowanie gospodarki i stabilności Europy. Euro 2024 i igrzyska będą śledzone przez miliony ludzi na całym świecie. To idealna okazja do przeprowadzenia sabotażu grubego kalibru. 

Od Korei po Bałkany

Nie zapominajmy o innych mniej lub bardziej otwartych partnerach Władimira Putina. Korea Północna nasila ataki hybrydowe na Koreę Południową – wystarczy wymienić „próby rakietowe”, a ostatnio nawet wysłała sąsiadowi w podarunku balony ze śmieciami. O prowokacjach Iranu wobec sojusznika USA – Izraela – nawet nie ma co wspominać. Dodajmy do tego sytuację na Bałkanach, gdzie co prawda zagrożenie wojną, wbrew różnym alarmującym opiniom, nie jest duże. Niemniej jednak prezydent bośniackich Serbów Milorad Dodik regularnie „pielgrzymuje” do Rosji i ogłasza chęć wystąpienia z Bośni i Hercegowiny. Z kolei prezydent Serbii grozi atakiem na Kosowo. To wszystko nęka Zachód, który musi dzielić siły, środki i uwagę. Do tego Chiny prowadzą agresywne ćwiczenia wokół Tajwanu, nie ukrywając planów ekspansji i zajęcia wyspy. Wszystko to ma przekonać wolny świat, że współczesna oś zła gotowa jest na wszystko i trzeba przystać na jej warunki, bo sytuacja zacznie eskalować i wymknie się spod kontroli.

Celem agresorów jest wygranie wojny bez jednego wystrzału. Niestety, hybrydowe akcje mogą się powieść, ponieważ wprowadzają niepokój i panikę w społeczeństwach zachodnich, dlatego należy je jak najszybciej ukrócić. Nie można przy tym ciągle liczyć tylko na wysiłek na froncie ze strony Ukraińców. Dlaczego Łukaszenka wciąż jest obłożony mniejszymi sankcjami od Putina? Dlaczego nadal kwitnie w najlepsze handel Unii Europejskiej z Białorusią? Wypada dobrać się do interesów białoruskiego dyktatora. Bo na razie – jak słusznie powiedział były białoruski dyplomata, a obecnie członek władz emigracyjnych wolnej Białorusi Paweł Łatuszka – Łukaszenka śmieje się zachodnim politykom w twarz. 
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Marcin Herman