Życie sługi bożego księdza Franciszka Blachnickiego łączy się nierozerwalnie z Ruchem Światło – Życie zwanym potocznie ruchem oazowym, którego był założycielem.
Założył także dwie wspólnoty życia konsekrowanego: żeńską – Instytut Niepokalanej Matki Kościoła (1959 rok) i męską – Wspólnoty Chrystusa Króla (1980 rok).
Jeszcze w 1979 roku sługa boży rozpoczął działalność Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Celem jej było wyzwolenie od alkoholizmu i innych współczesnych uzależnień. Krucjata działa do dziś, a w czasie pierwszych trzech lat istnienia zgromadziła ponad sto tysięcy osób dorosłych.
Pierwsze kroki w kierunku ruchu oazowego młody wikary, podjął w latach 1950 – 1956 między innymi w parafiach: św. Marii Magdaleny w Tychach, św. Mikołaja w Borowej Wsi, Matki Bożej Różańcowej w Łaziskach Górnych. Częste zmiany parafii ks. Franciszek „zawdzięczał” służbom bezpieczeństwa. Gdy jej funkcjonariusze zbyt gorliwie zaczynali interesować się działaniami młodzieńca, chociaż koncentrowały się one na sferze duchowej i religijnej, proboszcz, chcąc chronić podopiecznego, za wiedzą i zezwoleniem miejscowego ordynariusza przenosił go do innej parafii, gdzie wikary robił dokładnie to samo. Jednak zyskiwał więcej czasu, bo miejscowi bezpieczniacy nie znali go i nie przypuszczali, że młody katecheta może być „niebezpieczny”.
W 1963 roku ruch oazowy mimo szykan i represji skierowanych nie tylko przeciw założycielowi, lecz także młodym uczestnikom rozwijał się. - Metodę piętnastodniowych przeżyciowych rekolekcji – pisze ks. Adam Włodarczyk w biograficznym artykule pt. „Prorok żywego Kościoła” – zastosował stopniowo w różnych grupach stanowych: dzieci, młodzieży, dorosłych, kapłanów, sióstr zakonnych oraz rodzin, które od roku 1973 tworzą wspólnoty Domowego Kościoła. Praca formacyjna była potem kontynuowana w małych grupach powstających w parafiach. […] W ten sposób zaczęły tworzyć się podwaliny największego w Polsce ruchu odnowy Kościoła najpierw nazwanego Ruchem Żywego Kościoła a od 1976 r. - Ruchem Światło – Życie. Kolejne lata pracy w tym ruchu zaowocowały wizją odnowy życia chrześcijańskiego w parafiach poprzez program dążenia do dojrzałości chrześcijańskiej.
Słudze bożemu udało się stworzyć coś w krajach mniej lub bardziej niewolonych przez Wielkiego Brata niemożliwego. Oddolny ruch religijny z katechumenalnym programem formacyjnym. Za przykładem Polski podążyli Czesi, Słowacy, Białorusini, Ukraińcy, Niemcy a także mieszkańcy krajów tak odległych jak np. Boliwia. Mimo licznych represji (inwigilacja, przeprowadzanie rewizji pod fałszywym pretekstem np. poszukiwań urządzeń do …produkcji bimbru) skierowanych nie tylko wobec ks. Franciszka, lecz także jego młodych podopiecznych (zatrzymywanie, rewidowanie, informowanie dyrektorów szkół o „zachowaniach niegodnych ucznia socjalistycznej placówki”) ruch trwał i rósł w siłę. Trudno się temu dziwić, przyglądając się curriculum vitae założyciela.
Syn Józefa i Marii z domu Müller w latach szkolnych aktywnie działał w harcerstwie. Już wtedy sprawdzał się jako świetny organizator i przywódca. W 1938 r. jako siedemnastoletni ochotnik zgłosił się do wojska. Po rocznej służbie zdobył stopień plutonowego podchorążego rezerwy. W oddziałach 11. Pułku Piechoty z Tarnowskich Gór brał udział w kampanii wrześniowej. Po ucieczce z niewoli niemieckiej już w październiku 1939r. włączył się w struktury podziemne (Polska Organizacja Partyzancka i Związek Walki Zbrojnej). Po wpadce przewieziono go do Auschwitz. Mimo że wiele miesięcy spędził w kompanii karnej nie tylko nie załamał się, ale krzepił innych dobrym słowem, dzielił się głodową porcją żywności, tak jak rotmistrz W. Pilecki. Miesiąc spędził w bunkrze w bloku 13., w którym męczeńską śmierć poniósł św. Maksymilian Kolbe. We wrześniu 1943 r. został przewieziony do Katowic. W czasie tzw. procesu został skazany na karę śmierci „za działalność konspiracyjną przeciwko Rzeszy Niemieckiej”. - W tym samym czasie miało miejsce – pisze jego biograf – wydarzenie, które miało decydujący wpływ na jego życie. Na oddziale skazańców w Katowicach nastąpiło jego nawrócenie połączone z decyzją oddania życia Bogu. Dokonał odkrycia, że Bóg oddał siebie z miłości człowiekowi w Jezusie Chrystusie.
Boża miłość stała się jego odpowiedzią o sens. Nigdy nie ogłaszał się ateistą, nigdy też nie zrezygnował z praktyk religijnych, jednak nastąpiło przejście z wiary tradycyjnej i zwyczajowej do takiej, która stała się fundamentem życia.
Gdy wybuchła „Solidarność” sługa boży nie mógł się nie włączyć choć przecież obowiązków mu nie brakowało. W latach 1980 – 1981 powołał „Niezależną Chrześcijańską Służbę Społeczną”, która miała działać w duchu chrześcijańskiej nauki społecznej i wyzwolenia bez przemocy. W grudniu 1981 r. wyjechał do Rzymu by kontynuować prace związane z Kongresem Ruchu Odnowy. W tym czasie Jaruzelski rozpoczął swoją wojnę z narodem i ksiądz do kraju, chociaż chciał, wrócić nie mógł. W 1982 roku zamieszkał w polskim ośrodku „Marianum” w Carlsbergu w Niemczech i rozpoczął organizowanie międzynarodowego Centrum Ewangelizacji Światło – Życie. Służył opieką duszpasterską polskim emigrantom. Kontynuując pracę, wydawał również biuletyn „Prawda – Krzyż i Wyzwolenie” skierowany nie tylko do Polaków, lecz także innych narodów Europy środkowowschodniej. Nie ukrywał swojej inspiracji nauczaniem papieża Polaka.
I znów ruszyła w kraju kampania nienawiści. Reżimowi dziennikarze prześcigali się w wylewaniu na niego kubłów pomyj a on niezmordowany, robił swoje. Było dużo różnych planów, wszystkie możliwe do realizacji. Pan miał jednak wobec niego inne plany. 27 lutego 1987 roku zmarł nagle w Carlsbergu.
- Sługa boży – czytamy w cytowanej już biografii był całkowicie oddany dzieciom i młodzieży najpierw jako świecki działacz ruchu skautingowego potem jako kleryk i kapłan. Uczył młodych radykalnego życia chrześcijańskiego, ukazywał jego piękno głębię i wysokie wymagania.
Dzięki pracy naukowej i doświadczeniom oazowym stworzył chrześcijańską koncepcję wychowania opartą, na odnowionej po Soborze Watykańskim II, zasadzie pracy z „ludźmi ochrzczonymi ale nie żyjącymi jeszcze w pełni prawd ewangelicznych”.
Był księdzem diecezjalnym, nie zakonnikiem. Jednak powszechnie nazywano go ojcem także ojcem teologii liturgii w Polsce.
Rozpropagował modlitwę „liturgia godzin” wśród szerokich rzesz świeckich. Zdaniem tego sługi bożego ewangelizacja nie może pomijać problemów człowieka i powinna ukazywać drogę do ich rozwiązania. Zawsze zwracał uwagę na tych, z którymi i dla których pracował.
Święty Jan Paweł II nazwał go „apostołem wewnętrznej odnowy człowieka i narodu”. I trudno się z tym nie zgodzić.