Ponadto - jak powiedziała sędzia - oskarżony ma zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych na odległość mniejszą niż 30 metrów, zakaz kontaktowania się z nimi przez 3 lata i zapłatę na rzecz jednego z pokrzywdzonych nawiązkę w wysokości 5 tys. zł.
Do zdarzenia doszło we wrześniu 2019 r. w wielkopolskich Mianowicach k. Kępna. Dwóch mieszkańców noclegowani dla mężczyzn zaatakował 35-letni wówczas Jacek D., który wyszedł z więzienia i postanowił zatrzymać się w ośrodku.
Zaczepił mężczyzn na parkingu przed noclegownią i kazał wsiąść do zaparkowanego tam samochodu.
Gdy tak zrobili, jednego z nich zaczął bić. Groził też pokrzywdzonemu używając noża, szczypiec i brzeszczotu do cięcia metali. Mężczyzna doznał ran kłutych brzucha, okolicy oka i rany szarpanej nadgarstka. Drugiego z mężczyzn Jacek D. straszył, że zabije jego i najbliższych.
Oskarżony miał zażądać 100 zł, które pobity mężczyzna mu dał.
W tym momencie nadjechała policja. Pokrzywdzeni bali się cokolwiek powiedzieć; funkcjonariusze kazali mężczyznom wysiąść z samochodu i rozejść się.
Całe zdarzenie ujrzało światło dzienne dopiero wtedy, gdy kilka dni później trzeci z pokrzywdzonych zawiadomił policję o popełnieniu przestępstwa polegającego na skierowaniu wobec niego gróźb karalnych. Zawiadamiający nie był mieszkańcem noclegowni; opiekuje się bezdomnymi, dowożąc im ubrania. Oskarżony miał grozić mu i jego narzeczonej pozbawieniem życia.
W sądzie oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów twierdząc, że takie zdarzenia w ogóle nie miały miejsca. Sąd w Kaliszu nie dał wiary jego zeznaniom i wydał wyrok skazujący.