Komornik sądowy, który w asyście ochroniarzy i policji w 2014 r. wbrew prawu wtargnął na teren fabryki maszyn w Zawidowie, znów mógł skrzywdzić wiele osób. Tym razem po błyskawicznej interwencji prokuratury trafił na dwa miesiące do aresztu. Wkrótce może utracić pozwolenie na broń.
Właściciele fabryki maszyn z Zawidowa na Dolnym Śląsku trzy lata temu przeżyli prawdziwy dramat. Ireneusz S., komornik przy Sądzie Rejonowym w Zgorzelcu, zajął ich majątek wbrew prawu, w asyście policjantów i ochroniarzy.
Kiedy ochroniarze wyważali bramę i drzwi do firmy, przedsiębiorcy próbowali interweniować na własną rękę. Wówczas policja rzuciła ich na ziemię, skuła i wywiozła na komisariat, ułatwiając w ten sposób bezprawną egzekucję.
Do sądu trafił już akt oskarżenia w tej sprawie. Ireneusz S. jako komornik zarabiał ok. 20 tys. zł miesięcznie. Miał także pozwolenie na broń, które w związku z jego działaniami może wkrótce zostać uchylone.
Teraz legalność jego czynów ponownie stanęła pod znakiem zapytania. Komornik, po tym jak został zawieszony w pełnieniu obowiązków w związku z egzekucją w Zawidowie, postanowił utrudnić pracę swoim zastępcom. Grozi mu za to 10 lat więzienia.
Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze precyzuje, że komornikowi zarzucono czyn polegający na dokonanym w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przekroczeniu uprawnień poprzez ukrycie wielu dokumentów, m.in. akt z postępowań egzekucyjnych, którymi nie miał prawa wyłącznie rozporządzać. Komornik nie przekazał też środków pieniężnych, które egzekwował, więc prokuratorzy sprawdzą, czy po prostu ich nie wydał.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".