Czy mamy jakiś pomysł, jak się bronić przed groźbami Unii Europejskiej? Te wyglądają bardzo poważnie, choć realnych represji nie widać - dopytywał jeden z Klubowiczów.
Lider PiS przyznał, że „groźby bardzo często wyglądają poważnie, natomiast możliwość ich realizacji jest niewielka”.
- Mamy dziś wielu sojuszników. To m.in. Grupa Wyszehradzka. To wystarczy, aby się obronić przed ewentualnymi decyzjami
- mówił dalej.
Przyznał, że „najważniejsze są jednak asertywność, znajomość traktatów i przyjęcie zasady: „jeśli wolno coś Niemcom, wolno coś Polakom”, mówiąc oczywiście w ujęciu państwa”.
- Jesteśmy bezpieczni pod jednym warunkiem. U władzy będą ci, którzy są dzisiaj. Musimy pamiętać, że Polska przez wiele lat była wymazana z map Europy, później krótko istniała jako państwo niepodległe. Później jeszcze była protektoratem sowieckim. Niepodległa jest z powrotem od przeszło 30 lat, przy czym nie przyszło to od razu
- przywołał losy Polski z ubiegłego wieku.
- Polska jako silny podmiot europejski to coś, co wielu europejskim politykom nie podoba i nie mieści się w głowie. Przełamujemy to. Ci wszyscy, którzy nieustannie biegają na skargę, by Polskę atakować, z całą pewnością do wielkiej Polski nie doprowadzą. Stan zależności, z ich punktu widzenia, jest dobry, odpowiada ich interesom. Żadnej szerszej grupie Polaków jednak to nie odpowiada
- ocenił, odnosząc się do postawy politycznych rywali na polskiej scenie politycznej.