Do jakiej światowej stolicy kandydaci na prezydenta udaliby się z pierwszą wizytą, jeżeli objęli by funkcję prezydenta RP? Na to pytanie nie padły jednoznaczne odpowiedzi. Podczas gdy jedni kandydaci jasno wskazywali kraje - jak Andrzej Duda, Krzysztof Bosak czy Marek Jakubiak - to inni postanowili, że wykorzystają swoją minutę w zupełnie inny sposób.
- W kwestiach polityki zagranicznej musimy budować mosty, a nie mury. Polska jest osamotniona, widzimy to w polityce zagranicznej. Naszym partnerem powinni być Niemcy i Francuzi, z nimi powinniśmy budować trójsojusz, to własnie te stolice odwiedzę
- powiedział odpowiadający jako pierwszy Robert Biedroń.
Drugi był Szymon Hołownia:
- Odpowiedzi na to pytanie udzielę po objęciu urzędu prezydenta. Z pewnością na tej liscie znajdzie się Kijów, bo wolna Ukraina to nasza racja stanu. Ale z pewnością też wspomniane Berlin i Paryż
- przyznał kandydat na prezydenta.
- Polska potrzebuje polityki interesu narodowego, obrony racji stanu, polityki propolskiej. Jako cel pierwszej wizyty wybrałbym Budapeszt
- zaznaczył z kolei Krzysztof Bosak.
Prezydent Andrzej Duda złożył w tej kwestii jasną deklarację:
- 5 lat temu swoją prezydenturę rozpocząłem od wizyty w Tallinie, czyli Estonia. Ale w tym roku z pierwszą wizytą chciałbym pojechać do Rzymu, bo to będzie oznaczało, że epidemia koronawirusa minęła. Współpraca w ramach Unii Europejskiej jest bardzo ważna, dziś mamy też bardzo dobrą współpracę transatlantycką, jeździmy do USA bez wiz, tu relacje są bardzo dobre. Ale chciałbym, żebyśmy pomogli wyjść Unii Europejskiej z kryzysu
- powiedział.
.@AndrzejDuda: Pierwszym miejsce w które się wybiorę po wygranych wyborach będzie Rzym#wybory #DebataPrezydencka #DebataTVP #wybory2020
— portal tvp.info 🇵🇱 (@tvp_info) May 6, 2020
Zobacz więcej: https://t.co/ZJvrUqyGum pic.twitter.com/SBf6iAFspv
- Ja nie odwiedziłbym żadnej stolicy, zanim nie pojechałbym do polskich przedsiębiorców, którzy są poddani eksterminacji
- wypalił natomiast Paweł Tanajno.
Barwnej odpowiedzi udzielił również Mirosław Piotrowski:
- Poleciałbym do Waszyngtonu i zadałbym pytanie prezydentowi Trumpowi: Co z ustawą 447?
- powiedział.
Władysław Kosiniak-Kamysz nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi:
- Zanim pojadę do Berlina, Paryża, Londynu... muszą się odbyć w Polsce wybory. Może pan prezydent Andrzej Duda nam powie kiedy odbędą się wybory? Dla mnie i większości obywateli nie jest to obojętne. Trzeba przywrócić demokratyczne standardy, a nie być czarną owcą w oślej ławce. Nigdy nie pozwolę sobie żeby kucać przy biurku jakiegoś prezydenta, tylko będę siedział jak równy z równym
- podkreślił lider PSL.
Marek Jakubiak, podobnie jak Krzysztof Bosak, pojechałby na Węgry:
- To pytanie ma wymiar symboliczny. Pierwsza wizyta przyszłego prezydenta będzie obligowała, jaki priorytet mu przyświeca. Polak, Węgier - dwa bratanki. Więc pierwszym państwem, do którego bym pojechał, byłyby Węgry. Pojechałbym też do Brukseli żaden orzeł do własnego gniazda nie robi, bo zbyt często wstydzę się za europosłów
- podkreślił były poseł Kukiz'15.
Od Stanisława Żółtka również nie otrzymaliśmy jednoznacznej odpowiedzi:
- Jesteśmy jak piesek na łańcuchu, który ma obszczekiwać przeciwników tego naszego pana, i my to robimy. Polityka ma być wielowektorowa że nie ktoś ma być naszym panem czy partnerem. Nie ma co tu wybierać, że ktoś jest ważniejszy czy mniej. Nie ma potrzeby się popisywać, do kogo pierwszy pojadę. Pojadę do tego, który się zgodzi, bo w tym cały ambaras, żeby dwoje chciało naraz
- powiedział.
Jako ostatnia odpowiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska:
- Po 4 latach po raz pierwszy jestem w Telewizji Publicznej i robię to po to, żeby Polacy zobaczyli, co myślę. Potrzebujemy polityki zagranicznej, która w ostatnich latach nie wygląda najlepiej. Musimy rozmawiać jako partnerzy i jako sojusznicy. Ważna jest Unia, USA i kraje Europy Wschodniej
- powiedziała.