Bertold Kittel, Anna Sobolewska i Piotr Wacowski, autorzy reportażu Superwizjera TVN "Polscy neonaziści", zostali laureatami tegorocznej edycji nagrody im. Andrzeja Woyciechowskiego.
Podczas uroczystości wręczania nagrody nikt nie wspomniał o informacjach z PRL-owskiego życiorysu patrona. Tymczasem Andrzej Woyciechowski miał według akt IPN działać pod pseudonimem „Janek” od 1974 r. Początkowo figurował w ewidencji Wydziału IV Departamentu II MSW a później współpraca TW kontynuowana była także z innymi wydziałami kontrwywiadu. SB zakończyła prowadzenie jego sprawy w 1989 r.
Andrzej Woyciechowski w czasach studenckich był członkiem komunistycznych młodzieżówek ZMS i ZSP. W 1967 r. zaczął współpracę z Polskim Radiem. Po ukończeniu studiów dostał pracę w Programie III PR. Od 1971 r. zatrudniał się też jako tłumacz kabinowy i konferencyjny. W swoim życiorysie z czasów PRL dziennikarz chwalił się, że jako tłumacz pracował na zjazdach PZPR a także na spotkaniu przygotowawczym Konferencji Partii Komunistycznych i Robotniczych w Budapeszcie czy na Światowym Kongresie Pokoju w Moskwie.
W 1975 r. został starszym redaktorem Telewizji Polskiej. Szybko doszedł do funkcji kierownika redakcji. Usunięty po wprowadzeniu stanu wojennego z anteny, został korespondentem AFP. Publikował też na łamach francuskiej prasy. W 1995 r. Woyciechowski stworzył rozgłośnię komercyjną - Radio Zet.
W laudacji nagrody dla dziennikarzy Superwizjera TVN podano, że to wyróżnienie dla tych, którzy "łamią stereotypy, wykraczają poza schematy i zaglądają za kulisy otaczającej nas rzeczywistości".
Odbierający nagrodę i 50 tys. zł dziennikarz Bertold Kittel zabrał głos w imieniu trójki wyróżnionych redaktorów. Dziękował za uhonorowanie dokumentu TVN, bo „powstawał on w wielkim trudzie”. Kittel stwierdził, że przyznanie nagrody im. Andrzeja Woyciechowskiego jest ogromnym zaszczytem i zobowiązaniem na przyszłość.
Przyjmujemy tę nagrodę z radością, satysfakcją, ale przede wszystkim z pokorą. Pamiętamy bowiem, że reportaż, który został dzisiaj uhonorowany, pokazał obraz świata, który dla wielu z widzów był przerażający
- powiedział nagrodzony dziennikarz.
Niedawno okazało się, że wyemitowany w styczniu reportaż TVN mający pokazywać obchody urodzin Hitlera przez grupkę nacjonalistów w lesie pod Wodzisławem Śląskim, mógł być jedynie ordynarną ustawką. Na to, że bulwersujące wydarzenie mogło być jedynie sprowokowaną i opłaconą mistyfikacją, wskazywać mają zeznania świadków złożone w śledztwie dotyczącym wydarzenia z dokumentu TVN.
Po tej informacji minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro poinformował, że śledczy badają wątek możliwego sprokurowania obchodów ku czci Hitlera za pieniądze – 20 tys. zł, które zostały wręczone organizatorowi imprezy. Dodał, że wyjaśnienie kwestii możliwej prowokacji ma duże znaczenie ze względu na szerokie echo, jakim materiał TVN odbił się zagranicą.