"To państwo dla nas nie powinno istnieć, dopóki są tam absolutni rusofobowie u władzy, a polscy najemnicy znajdują się na Ukrainie" - pisze po raz kolejny o Polsce Dmitrij Miedwiediew, były prezydent i premier Rosji, który ostatnimi miesiącami nie stroni od agresywnych wpisów, będących forpocztą kremlowskiej propagandy. Pojawiają się głosy, że wpis jest reakcją na decyzję strony polskiej o przejęciu nielegalnego zajmowanego przez ambasadę Federacji Rosyjskiej budynku przy ul. Kieleckiej w Warszawie.
Dmitrij Miedwiediew, były rosyjski premier i prezydent, od rozpoczęcia wojny na Ukrainie regularnie zamieszcza w mediach społecznościowych agresywne wpisy wymierzone w Ukraińców i ich sojuszników, przede wszystkich Polaków i kraje NATO. Trudno nie odnieść wrażenia, że wpisy byłego prezydenta to wyjątkowo ostra forpoczta kremlowskiej propagandy. W podobnym tonie nierzadko wypowiada się bowiem m.in. rzeczniczka rosyjskiego MSZ, Maria Zacharowa.
Tym razem po raz kolejny Miedwiediew postanowił poruszyć wątek Polski i Polaków.
"Nie widzę żadnego sensu w utrzymywaniu stosunków dyplomatycznych z Polską. To państwo dla nas nie powinno istnieć, dopóki są tam absolutni rusofobowie u władzy, a polscy najemnicy znajdują się na Ukrainie. Ci ostatni muszą być bezlitośnie eksterminowani jak śmierdzące szczury" - napisał były prezydent FR.
Miedwiediew godzinę temu na Twitter: pic.twitter.com/soUP9v015W
— MAG Chaosu - kolejny Wielki Reset konta ;-) (@M7A7G7X) April 29, 2023
W komentarzach do wpisu Miedwiediewa pojawiły się apele o reakcje zarówno do administracji Twittera, jak i organów międzynarodowych, w tym ONZ, związane z faktem, że były prezydent Rosji wprost nawołuje do eksterminacji na tle narodowościowym.
Na działania administracji serwisu nie trzeba było długo czekać. W sobotę wieczorem czasu polskiego wpis został usunięty z powodu "naruszenia zasad Twittera".
Pojawiły się sugestie, że wpis Miedwiediewa do reakcja na decyzję o przejęciu przez miasto Warszawa nieruchomości przy ul. Kieleckiej 45, nielegalnie zajmowanej przez rosyjską ambasadę w RP.
Przejęcie dziś budynku przy Kieleckiej było realizacją wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. Wiceprezydent stolicy, Tomasz Bratek, stwierdził, że po wyrokach była prowadzona korespondencja ze stroną rosyjską, która nie chciała wydać tej nieruchomości.
- Strona rosyjska bezprawnie powołuje się na fakt, że jest to teren placówki dyplomatycznej, a on nigdy takim terenem nie był
- podkreślił.