Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Do osób po dopalaczach strach podejść. Dantejskie sceny na oddziale ratunkowym

To między innymi na wrocławski Szpitalny Oddział Ratunkowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej trafiają pacjenci w stanach nagłego zagrożenia zdrowia i życia po zażyciu dopalaczy.

- Półtora roku temu pracowałem na oddziale ratunkowym w szpitalu przy ul. Fieldorfa. I tam jest oddział toksykologii, na którym są leczone ostre zatrucia. Pacjentów, u których podejrzewano zatrucie dopalaczami, było dużo. Tutaj mamy ich mniej. Jednak codziennością każdego oddziału ratunkowego są pacjenci zatruci dopalaczami. Nie w każdym mieście są oddziały toksykologii. Jest ich chyba 12 w Polsce. Szpitalne oddziały ratunkowe prowadzą wstępną diagnostykę, rozpoznają zatrucie i to tutaj zaczyna się leczenie

Reklama

– mówi dr n. med. Janusz Sokołowski, lekarz kierujący Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej.

– Mieliśmy też na Borowskiej pacjenta pod wpływem alkoholu i jakichś dopalaczy, który zdemolował całkowicie pomieszczenie na dole i pobił trzech pacjentów. Do takich pobudzonych osób to aż strach podejść, od razu wzywamy ochronę, która wzywa patrol interwencyjny i policję. Taki nagły atak jest nie do przewidzenia. A my musimy chronić zdrowie innych pacjentów

– mówi dr n. med. Sokołowski.

Więcej w dzisiejszym Dodatku Dolnośląskim "Gazety Polskiej Codziennie"
Reklama