Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Zwieźli nielegalnie toksyczne odpady do Polski. Oburzająca sytuacja na granicy polsko-niemieckiej

O oburzającej sytuacji w pobliżu polsko - niemieckiej granicy doniosła na antenie Telewizji Republika dziennikarka śledcza, Aleksandra Fedorska. W rozmowie z Adrianem Klarenbachem opowiedziała o tym, dlaczego pomimo zdecydowanej aprobaty Komisji Europejskiej nielegalne składowisko toksycznej szlaki w małej przygranicznej wiosce Tuplice nadal zagraża zdrowiu tamtejszych mieszkańców, a strona niemiecka - pomimo nakazu - zakończyła odbiór odpadów jeszcze zanim na dobre on się rozpoczął.

Hałdy szlaki z huty cynkowej w Niemczech
Hałdy szlaki z huty cynkowej w Niemczech
Aleksandra Fedorska - x.com

Jak donosi Fedorska, w małej przygranicznej wiosce Tuplice składowanych jest nielegalnie ponad 30 tysięcy ton szlaki z niemieckiej huty cynkowej. To wedle jej słów materiał bardzo niebezpieczny.

Stałam tam wczoraj na tych hałdach, niecałe pół godziny, i po tym czasie miałam problem z normalnym oddychaniem. A tam niedaleko tych hałd mieszkają w Toplicach ludzie

– relacjonowała dziennikarka śledcza.

Odbiór śmieci wstrzymany tuż po rozpoczęciu. Co się stało?

Fedorska powiedziała, że w poniedziałek 19 sierpnia miał rozpocząć się odbiór niebezpiecznych odpadów, prowadzony przez stronę niemiecką. Wszystko działo się w zgodzie z ustalonym wcześniej harmonogramem. Pochodzenie toksycznych materiałów toksycznych z Niemiec zostało udowodnione, a i nakaz ich zabrania z Polski był klarowny i ponad wszelką wątpliwość wydany bez uchybień przez Komisję Europejską.

W poniedziałek wszyscy cieszyli się już na początek tego odbioru. Pierwsze koparki stały już tam na tym terenie. Rozpoczęły swoją pracę, ale po mniej więcej dwóch godzinach zostały przez niemiecką firmę z powrotem zapakowane, a niemiecka firma odjechała z miejsca prac. W efekcie do odbioru odpadów nie doszło

– relacjonowała dziennikarka zdumiewający rozwój wydarzeń.

Strona niemiecka wydała w sprawie odbioru oficjalny komunikat. Po pierwsza wskazała, że teren, skąd miały zostać zabrane odpady, nie był wystarczająco przygotowany przez stronę polską. To zaś rzutowało na ubezpieczenie ciężkiego sprzętu, które nie działa, jeśli nie zostaną dochowane środki bezpieczeństwa, związane z użytkowaniem maszyn. Gmina Tuplice wystąpiła z propozycją, by w czasie, gdy sprzęt nie jest użytkowany, przechowywać go na terenie pobliskiej działki, na gruntach gminnych. Na to jednak Niemcy nie przystali. Wskazali nadto, że teren, na którym ma pracować niemiecka ekipa, nie jest odpowiedni przygotowany od strony sanitarnej.

Prawdziwą bombą okazało się jednak zachowanie właścicieli terenu, na którym znajdują się hałdy toksycznej szlaki.

Właściciele chcą zarobić na wywózce śmieci

Okazało się bowiem, że firma, do której należy teren pod składowiskiem i która sprowadziła toksyczne odpady do Polski, nie tylko nie wywiązała się ze swoich zobowiązań, na podstawie których uzyskała zezwolenie na wwóz odpadów niebezpiecznych do Polski, ale i po latach swojej nieobecności i umywania rąk od problemu pojawiła się na miejscu prac i... zażądała od strony niemieckiej pieniędzy za to, że prace związane z wywozem należących do nich odpadów prowadzą na ich terenie.

Oficjalny komunikat strony niemieckiej, że ten teren nie był wystarczająco przez stronę polską przygotowany. Mówi się tu nie tylko o przygotowaniach organizacyjnych, ale także o tym, że właściciel tej działki chciałby po prostu pieniądze za to, że te prace będą tam przeprowadzane. A propos to właśnie ci właściciele, którzy wcześniej zarabiali na tym, że sprowadzali tam właśnie te materiały z Niemiec do Polski. I oni się ponownie pojawili przy tym spotkaniu i zażądali pieniędzy za te prace.(...) To jest firma Eurotor. Ona jest odpowiedzialna za import tych materiałów mniej więcej dekadę temu. I właśnie ci właściciele firmy w poniedziałek, kiedy miał mieć miejsce odbiór tych szkodliwych materiałów, oni się tam pojawili i od tej niemieckiej firmy zażądali opłat.

– relacjonowała Fedorska.

Zatroskanie o zatrucie wody wzięło się stąd, że teren składowiska otoczony jest pięcioma stawami.

"Firma umyła ręce od pozostawionych na dłużej niż rok hałd toksycznych śmieci na polskim terytorium, a jej właściciele zniknęli. Kiedy jednak Niemcy po ustaleniach z państwem polskim przyjechali na miejsce zabrać szkodliwą szlakę do siebie, właściciele nagle objawili się i zażądali od niemieckiej firmy pieniędzy" - opisała przebieg całej skandalicznej sytuacji dziennikarka. Zaznaczyła też, że firma, o której mowa, nie określiła dokładnie, jakie materiały zamierza składować na problematycznej działce, kiedy starała się o dokumenty niezbędne do prowadzenia swojej działalności.

Tymczasem zaś Niemcy zobligowani zostali do wywiezienia szkodliwych odpadów z Tuplic.

Mamy ocenę Komisji Europejskiej, która w tym przypadku jednoznacznie uważa, że to jest przez stronę niemiecką do odebrania. Przypadek Tuplic, ale i innych takich nielegalnych składowisk – ta sprawa toczy się przecież przed TSUE.(...) Niemcy celowo i nielegalnie pozbyli się swoich odpadów, których nie byliby w stanie pozbyć się w taki sposób w Niemczech

– zauważyła Fedorska.

 



Źródło: niezalezna.pl, Telewizja Republika

#nielegalne składowanie odpadów #tuplice #Niemcy

JG