- Zastąpienie Hanny Gronkiewicz-Waltz Ewą Kopacz to albo bardzo niemądry pomysł, albo doskonały żart. Faktyczne wystawienie byłej premier w Warszawie byłoby politycznym samobójstwem - mówi dr hab. Rafał Chwedoruk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z Dodatkiem Warszawskim "Gazety Polskiej Codziennie".
To już jest koniec – czy tę frazę możemy zadedykować prezydent stolicy Hannie Gronkiewicz-Waltz?
O, nie ulega to żadnej wątpliwości. Możemy powiedzieć, że w 2016 r. skończyła się jedna z błyskotliwszych karier III RP. Ewentualny powrót Hanny Gronkiewicz-Waltz do polityki w przyszłości zająłby jej bardzo dużo czasu i musiałby się odbyć okrężną drogą.
No dobrze, ale na razie prezydent trzyma się stanowiska, a lider Platformy jej broni.
Platforma znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Z jednej strony obrona Gronkiewicz-Waltz jest obciążeniem wizerunkowym, z drugiej – brak obrony Gronkiewicz-Waltz byłby przyznaniem się do klęski i groziłby też utratą spójności partii.
Dlatego PO chce przerzucić odpowiedzialność za afery reprywatyzacyjne na całą klasę polityczną?
Proszę zauważyć, że za rządów Donalda Tuska wszelkie afery rządu PO były tłumaczone ludziom jako projekcje PiS, który miał rzekomo uderzać w rząd PO. Tak było chociażby z aferą hazardową.
I dlatego teraz Gronkiewicz-Waltz uderza w przeciwników, nazywa Jana Śpiewaka – którego ciężko przecież określić jako prawicowiec – cynglem PiS?
Tak, tylko że taka taktyka sprawdzała się w polityce ogólnopolskiej. Samorząd ma zupełnie inną specyfikę. Jedynym pocieszeniem dla PO jest fakt, że liberalny elektorat z bogatych warszawskich osiedli zdecydowanie bardziej niż sprawą reprywatyzacyjnych nieprawidłowości przejmuje się kredytami we frankach. Stąd kandydat obozu liberalnego ma jakieś szanse w wyborach prezydenta stolicy. Nie będzie to jednak Gronkiewicz-Waltz, której upadek jest też w pewnym sensie na rękę Grzegorzowi Schetynie. Pamiętajmy, że w partyjnych sporach prezydent Warszawy stawała raczej po stronie Donalda Tuska, a nie obecnego przewodniczącego PO. Zresztą już pojawiły się nazwiska potencjalnych kandydatów Platforma innych niż Gronkiewicz-Waltz, choćby Rafała Trzaskowskiego.
Nie tylko. Padło też nazwisko byłej premier Ewy Kopacz…
(śmiech) To albo bardzo niemądry pomysł, albo doskonały żart. Faktyczne wystawienie byłej premier w Warszawie byłoby politycznym samobójstwem.
Nie ulega wątpliwości, że poważne kłopoty prezydent stolicy są faktycznym początkiem kampanii samorządowej. Jak będzie ona przebiegać? Czy PiS ma szansę odbić stolicę?
Trudnością PiS jest to, że mieszkańcy Warszawy są w przeważającej części dość liberalni. Szansą – podział w samym obozie liberalnym, między PO a Nowoczesną, która też zapowiada wystawienie własnego kandydata. Samo Prawo i Sprawiedliwość stoi przed dylematem, czy postawić na Jacka Sasina, który był doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy młodego posła Jarosława Krajewskiego, który jak Andrzej Duda mógłby pozyskać elektorat bardziej niezdecydowany, młodszych wyborców. Moim zdaniem w wyborach na pewno dojdzie do drugiej tury – między kandydatem PiS i obozu liberalnego. Kto wygra, może zależeć także od tego, kto w pierwszej turze będzie trzeci: przedstawiciel szeroko pojmowanych ruchów miejskich, ktoś z lewicy czy z Kukiz’15.
Mieszkańców Warszawy zachęcamy do codziennej lektury Dodatku Warszawskiego "Gazety Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#Rafał Chwedoruk
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Przemysław Harczuk