GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

​Groźny pedofil wyszedł na wolność. Gdzie jest Jarosław B., okrutny kat dziewczynki?

15 lat temu pedofil brutalnie zgwałcił małą dziewczynkę.

SheCat/sxc.hu
SheCat/sxc.hu
15 lat temu pedofil brutalnie zgwałcił małą dziewczynkę. Niedawno skończył odsiadywać wyrok i opuścił więzienie jako wolny człowiek. Sprawdziliśmy, czy służby wiedzą, co obecnie robi niebezpieczny zwyrodnialec. Niestety, nie objęto go „ustawą o bestiach”. Z kolei w Ministerstwie Sprawiedliwości dowiedzieliśmy się, że zostanie umieszczony w powstającym rejestrze zboczeńców.

Do dramatycznych wydarzeń doszło w lutym 2001 r. Dziewięcioletnia wówczas dziewczynka została uprowadzona i przez dwa dni była przetrzymywana przez Jarosława B. Nie będziemy opisywali, co zrobił – szczegóły są zbyt drastyczne. Nawet osoby pracujące w wymiarze sprawiedliwości przyznają, że okoliczności były tak koszmarne, że sprawę pamiętają do dziś. Tragedia wydarzyła się w miasteczku na… No właśnie, obiecaliśmy bliskim dorosłej obecnie kobiety, że nie podamy żadnych faktów mogących ją zidentyfikować. Nie podamy nazwy miejscowości, nawet policjanci i prokuratorzy, z którymi rozmawialiśmy, zgodzili się na pominięcie ich nazwisk. Wszystko w trosce o dobro ofiary pedofila. – Nie możemy jednak pozwolić, aby facet błąkał się po kraju bez kontroli. Trzeba naciskać odpowiednie służby, aby monitorowały, co robi – tłumaczy jeden z naszych rozmówców.

W lutym 2002 r., pod koniec procesu (prowadzonego z wyłączeniem jawności) przed sądem w zachodniej Polsce, Jarosław B. został skazany na najsurowszy wówczas wymiar kary – 15 lat pozbawienia wolności. Co ważne – w trakcie postępowania wyszło na jaw, że także inne dzieci były jego ofiarami, choć nie zostały tak brutalnie potraktowane.

B. odsiedział cały wyrok, jak mówią niektórzy „od dechy do dechy” – nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że czynił starania o warunkowe przedterminowe zwolnienie, ale wniosek został odrzucony. To wyraźny sygnał, że „resocjalizacja”, „terapia”, czy inne podobne hasła w jego wypadku pozostały jedynie słownikowymi określeniami. Nadal był groźny dla społeczeństwa, zwłaszcza dla małych dziewczynek.

W ciągu 15 lat odbywał karę w różnych jednostkach penitencjarnych. Na koniec trafił do Aresztu Śledczego Warszawa Mokotów. Tam odsiadywał resztę wyroku. Opuścił go 12 lutego 2016 r. Wyszedł bez nadzoru.

Czy policja została powiadomiona, że niebezpieczny dewiant wyszedł na wolność? Zwróciliśmy się z tym pytaniem do kapitan Arlety Pęconek, rzecznik prasowej Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Warszawie. Z oczywistych powodów nie chciała rozmawiać o konkretnym przypadku, ale wyjaśniła nam, jak wygląda procedura. – W wypadku zwolnienia z więzienia po odbyciu kary skazanego z zaburzeniami preferencji seksualnych […] dyrektor jednostki niezwłocznie zawiadamia o tym fakcie jednostkę policji właściwą dla miejsca stałego pobytu skazanego – tłumaczy kapitan Pęconek. – Za pośrednictwem telefaksu, nie później niż na 14 dni przed wyznaczonym terminem zwolnienia. Również taką informację przesyła się drogą pocztową nie później niż pierwszego dnia roboczego po opuszczeniu jednostki. Dodatkowo informacja o zwolnieniu przekazywana jest policji drogą elektroniczną, za pomocą komunikatów automatycznie generowanych przez system Noe.NET.

Zweryfikowaliśmy, czy odnośnie do pedofila Jarosława B. zachowano tę procedurę. Możemy uspokoić – Służba Więzienna i policja z rodzinnych stron zwyrodnialca odpowiednio współpracowali i doszło do wymiany informacji.

Niestety, pojawił się inny problem. Ustaliliśmy, że Jarosław B. nie wrócił „do siebie”. Policjantka z rejonu, w którym mieszkał przed aresztowaniem (nie podajemy jej nazwiska tylko ze wspomnianych na początku powodów), informuje: „Nie utrzymuje kontaktu w osobami z naszego terenu oraz nie przebywa na terenie naszego powiatu”. Czyli jest gdzieś w Polsce. Co robi, gdzie pracuje, gdzie mieszka? Tego nie udało się nam ustalić.

Niestety, nieco niepokojąco brzmi inna informacja – wydziały penitencjarne sądów (ani tego, który skazywał pedofila, ani tego w Warszawie, gdzie siedział ostatnio) nie nadzorują jego pobytu na wolności. – Brak zarejestrowania skazanego w repertoriach tutejszego sądu oznacza, że w czasie odbywania kary w ww. jednostce penitencjarnej nie były do tego sądu składane żadne wnioski dotyczące skazanego – tłumaczy „Codziennej” sędzia Leszczyńska-Furtak z Sądu Okręgowego w Warszawie. – Nie wpłynął również wniosek o uznanie ww. osoby za osobę stwarzającą zagrożenie w rozumieniu ustawy z 22 listopada 2013 r. o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi, stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób – dodała.

To ostatnie zdanie oznacza jedno – wobec Jarosława B. nie zastosowano przepisów tzw. ustawy o bestiach, pozwalających izolować seksualnych dewiantów i nie trafił do specjalnego ośrodka w Gostyninie. – On przebywa na wolności – potwierdza kilku naszych rozmówców.

Jest jeszcze jeden wątek – Ministerstwo Sprawiedliwości tworzy tzw. rejestr pedofilów, a prezydent Andrzej Duda we wtorek podpisał stosowną ustawę. Czy znajdzie się w nim również Jarosław B.? Jak ustaliliśmy, będzie w rejestrze „z dostępem ograniczonym”, ale czy to pozwoli na monitorowanie, gdzie przebywa? – Ten skazany, po wpisaniu do rejestru, będzie musiał do czasu zatarcia skazania (co jest równorzędne z usunięciem z rejestru) podawać policji swoje aktualne miejsce zamieszkania i powiadamiać policję o każdorazowej zmianie tego miejsca pod rygorem odpowiedzialności karnej – zapewnia „Codzienną” Wioletta Olszewska z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Jarosław B. popełnił odrażające przestępstwo i odsiedział cały wyrok. Formalnie jest wolnym człowiekiem. Niestety, nie ma żadnej pewności, że nie popełni ponownie równie ohydnego czynu. Dlatego należy monitorować, gdzie jest i co robi. Także za pomocą rejestru pedofilów, choć wszelkiej maści „obrońcy praw człowieka” alarmują, że nowa ustawa może ingerować w prywatność człowieka.

Obyśmy na łamach „Codziennej” nigdy nie musieli pisać „przecież ostrzegaliśmy”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#więzienie #pedofilia #pedofil

Grzegorz Broński