Jeszcze dwa lata temu Ministerstwo Obrony Narodowej przewidywało, że za 8 mld zł kupi dla polskiej armii 70 śmigłowców. Pojedyncza maszyna kosztowałaby więc ok. 114 mln zł. W rozstrzygniętym niedawno przetargu zdecydowano się nabyć od francuskiego Airbusa tylko 50 helikopterów za kwotę dużo większą, bo sięgającą aż 13 mld zł. Oznacza to, że jeden helikopter Caracal typu EC725, bo taki oferują Francuzi, będzie kosztował 260 mln zł, a więc ponad dwukrotnie więcej, niż pierwotnie zakładano. – Kupimy najdroższe śmigłowce świata, a w zamian otrzymamy przysłowiową „czapkę gruszek” – twierdzi na portalu Mpolska24.pl ekspert Piotr Śmielak.
Okazuje się, że kilka lat temu Brazylia za identyczną liczbę helikopterów EC725 z podobnym wyposażeniem zapłaciła o 1,5 mld euro, czyli o 6,5 mld zł mniej, niż chce zapłacić MON. Za oferowane przez Francuzów śmigłowce przepłacimy więc dwukrotnie. Tak wysokiej ceny nie sposób sensownie wytłumaczyć. Chyba tylko tym, że w III RP inaczej się nie da. „Z tymi helikopterami jest podobnie jak z pendolino czy Stadionem Narodowym – możliwości techniczne zakupionych maszyn będą mniejsze, niż oczekiwano, za to koszty dużo większe, niż przewidywał preliminarz” – napisał jeden z internautów.
MON przekonuje, że kontrakt z Airbusem to korzyść dla naszej gospodarki, bo Francuzi obiecali, że swoje śmigłowce będą produkowali w Polsce. Jak donosi jednak francuski magazyn „L’Usine Nouvelle”, maszyny i silniki będą u nas tylko montowane, na dodatek montownia dopiero zostanie wybudowana. Okazuje się, że części i podzespoły helikoptera EC725 będą dostarczali francuscy podwykonawcy Airbusa, m.in. grupa Safran, a także fabryki w Marignane i La Courneuve.
Decyzja MON-u o wyborze śmigłowca Caracal wywołała oburzenie w zakładach lotniczych w Świdniku i w Mielcu, których właściciele – AugustaWestland oraz Sikorsky Aircraft – również startowali w przetargu. W środę w Świdniku odbył się marsz protestacyjny pracowników oraz mieszkańców miasta, a wczoraj podobną akcję zorganizowano w Mielcu. Uczestnicy manifestacji domagali się unieważnienia przetargu.
Krytycy MON-u zwracają uwagę, że kupujemy od Francuzów kosztowną, ale przestarzałą zabawkę, która ustępuje nowszym, dostępnym na rynku typom śmigłowca. Najpoważniejszy zarzut wobec EC725 to brak systemu, który chroni maszynę przed rakietami przeciwlotniczymi, zakłócając ich układy naprowadzania. Oferowany przez Airbusa helikopter nie ma też odpowiedniego pancerza chroniącego przed ostrzałem z broni palnej. Kilka dni temu wojskowego caracala zestrzelili z broni ręcznej handlarze narkotyków w Meksyku.
Reklama