Chór broniących byłego szefa "Faktów TVN" od rana krzyczy: To była akcja wymierzona w Durczoka. Dołączył do nich też marszałek Sejmu Radosław Sikorski.

„Postępowanie sprawdzające dotyczące molestowania seksualnego w spółce TVN zakończone zostało odmową wszczęcia postępowania karnego, mając na uwadze, że nie zostały wypełnione znamiona żadnego czynu zabronionego” – pisze w oświadczeniu prokurator Małgorzata Szeroczyńska z warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
- Jednak prokuratura nie mogła wszcząć postępowania karnego w sprawie molestowania seksualnego, bo przestępstwa o nazwie „molestowanie seksualne” w ogóle w polskim Kodeksie Karnym nie ma. Molestowanie dotyczy prawa pracy, trudno, by zajmował się nim prokurator - napisał w odpowiedzi na decyzję prokuratury dziennikarz "Wprost" Marcin Dzierżanowski.
A jakie są fakty ws. Durczoka? Po publikacji "Wprost" opisującej molestowanie seksualne w TVN spółka powołała specjalną komisję do wyjaśnienia sprawy. Następnie Durczok stracił pracę, komisja wykazała przypadki molestowania seksualnego i zaproponowała osobom pokrzywdzonym zadośćuczynienie.
Z wydanego komunikatu komisji TVN dowiadujemy się, że „zarząd przyjął do wiadomości, że spółka TVN i pan Kamil Durczok osiągnęli wzajemne porozumienie w sprawie zakończenia współpracy ze skutkiem natychmiastowym”. Z ustaleń komisji wynika, że „trzy osoby zostały narażone na niepożądane zachowania”. - Jako zadośćuczynienie TVN S.A. zaoferuje tym osobom kwoty do wysokości 6-krotności ich miesięcznego wynagrodzenia – czytamy w komunikacie.