Po niespełna pół roku od uroczystego otwarcia przez KGHM kopalni miedzi w chilijskim Sierra Gorda zatrudnieni w niej górnicy zapowiedzieli strajk. Agencja Bloomberg podała, że pracownicy chilijskiej kopalni w ubiegłym tygodniu odrzucili propozycję zarządu dotyczącą wynagrodzeń, a teraz w głosowaniu opowiedzieli się za strajkiem. Według gazety „El Mercurio” spór dotyczy nie tylko kwestii płacowych, ale także społecznych, ponieważ załoga kopalni chce większego zaangażowania właścicieli Sierra Gorda na rzecz lokalnej społeczności. Chodzi m.in. o inwestycje w miejscowe szkolnictwo.
Rzecznik KGHM Dariusz Wyborski poinformował, że w tym tygodniu odbędą się rozmowy ze związkowcami. Potrwają od wtorku do piątku. – Liczymy, że w trakcie tych negocjacji strony osiągną porozumienie i do zapowiadanego strajku nie dojdzie. Jednak trzeba brać pod uwagę także scenariusz przeciwny, że na tym etapie rozmów porozumienie nie zostanie osiągnięte. Kierownictwo kopalni Sierra Gorda jest przygotowane do zniwelowania następstw ewentualnego protestu – dodał Wyborski.
Produkcję w chilijskiej kopalni KGHM uruchomił w lipcu 2014 r. Na uroczyste otwarcie poleciała specjalna delegacja rządowa. Media z entuzjazmem informowały, że Sierra Gorda w pierwszych latach działalności będzie produkowała rocznie ok. 120 tys. ton miedzi, 50 mln funtów molibdenu i 60 tys. uncji złota. Przekonywano, że projekt jest rozwojowy, gdyż w bezpośrednim sąsiedztwie są dalsze bogate złoża. Po kilku miesiącach działalności pojawiły się jednak problemy, które „Codzienna” przewidywała już w sierpniu ub.r.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Reklama