W proteście przeciwko rządowym planom likwidacji kopalni Brzeszcze jej załoga nie wyjechała na powierzchnię. Protestujący zwrócili się do organizacji związkowych, by podjęły mediacje z kierownictwem Kompanii Węglowej i rządem. Górnicy likwidację kilku tysięcy miejsc pracy w sektorze – oprócz kopalni Brzeszcze rząd planuje zamknięcie kilku innych zakładów – nazywają posunięciem politycznym. – To protest przeciwko nieuzasadnionej likwidacji kopalni – mówi Stanisław Kłysz, wiceprzewodniczący górniczej Solidarności i jej szef w Brzeszczach.
Akcja protestacyjna na Śląsku się rozszerza. Do strajkującej załogi w Brzeszczach dołączyli górnicy z dwóch kolejnych przewidzianych do zamknięcia kopalń – Bobrek-Centrum oraz Sośnica-Makoszowy. Na powierzchnię nie zamierzają wyjechać też pracownicy kopalni Pokój w Rudzie Śląskiej, również przeznaczonej do likwidacji. Sztab Protestacyjno-Strajkowy górniczych central związkowych w liście do Ewy Kopacz przypomniał słowa byłego premiera Donalda Tuska, który w czerwcu ub.r. zapowiadał, że działania na rzecz naprawy branży nie będą się wiązały z likwidacją kopalń i zwalnianiem pracowników. Takie zapewnienia składała również sama Kopacz i wicepremier Janusz Piechociński.
– Jesteśmy gotowi na wszystkie formy protestu, konwencjonalne i niekonwencjonalne, ze strajkiem generalnym włącznie – zapowiada Jarosław Grzesik, przewodniczący górniczej Solidarności.
Cały tekst w piątkowej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Co politycy (zwłaszcza partii rządzącej) mają do powiedzenia?!

Reklama